- Jestem bardzo dumny z zespołu, który po raz pierwszy grał na tym poziomie, gdzie początek zawsze jest nerwowy, ponieważ nieznana jest siła przeciwnika. Dlatego też na pierwsze 25 minut przyjęliśmy taktykę polegającą na kontroli gry, dzięki temu APOEL częściej był przy piłce i w tym okresie miał przewagę, był groźniejszy. Potem zagraliśmy swoją najlepszą część, ofensywnie i w swoim stylu, ale brakowało nam skuteczności, dlatego w przerwie powiedziałem swoim zawodnikom, że nie jestem w pełni zadowolony, że mogą grać lepiej - komentował przebieg spotkania opiekun mistrzów Polski.
GALERIA: Wisła Kraków - APOEL Nikozja
- Jeśli chodzi o drugą połowę, to wiedzieliśmy, że APOEL po przerwie zdobył swoje wszystkie bramki w tych rozgrywkach, więc bardzo na to uważaliśmy, chcieliśmy mieć kontrolę nad grą i mieliśmy ją. Kiedy zaczęliśmy ją tracić, zdecydowałem się na wprowadzenie Czarka Wilka, który grał bliżej Radka Sobolewskiego. Później Patryk zdobył wspaniałą bramkę po świetnym podaniu Nuneza. Po objęciu prowadzenia cofnęliśmy się. Nie jestem zadowolony z gry drużyny w ostatnich 20 minutach, wtedy powinniśmy groźniej atakować z kontry i lepiej utrzymywać się przy piłce. Być może wynikło to z tego, że nie mamy wielu doświadczonych na tym poziomie rozgrywek zawodników - kontynuował Maaskant.
Trener Wisły przyznał, że był zbudowany postawą drużyny po zakończeniu meczu: - Najlepszy dla mnie moment był po końcowym gwizdku, kiedy wszedłem do szatni i zauważyłem, że nie ma nadmiernej ekscytacji z powodu wygranej, tylko świadomość tego, że to dopiero 50 proc., pierwszy krok i trzeba wykonać kolejny.
- Mimo że nie jestem w pełni zadowolony z gry, cieszy mnie zwycięstwo 1:0, dzięki niemu w rewanżu będziemy mogli grać tak, jak chcemy, tak jak jesteśmy predysponowani - spuentował Maaskant.