- Ja i pewnie wiele milionów kibiców życzy Białej Gwieździe awansu. Mecz będzie jednak bardzo ciężki. APOEL już w Krakowie udowodnił, że potrafi grać w piłkę. Wielu ludziom Cypr kojarzy się z wyjazdami na wakacje, tymczasem Wisłę czeka tam zacięta batalia. Mimo to wierzę, że nasz zespół pokaże swoją siłę i osiągnie sukces, bo na pewno go na to stać - ocenił w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl Paweł Kryszałowicz.
Jaki będzie scenariusz wtorkowego pojedynku? - Wisłę czeka mnóstwo pracy. Całe szczęście, że w składzie jest Patryk Małecki, który wnosi wiele jakości. W Krakowie zdobył przecież pięknego gola - zresztą takiego samego jak kiedyś w pojedynku ligowym z Arką Gdynia. Liczę też na Maora Meliksona, mimo że w pierwszym spotkaniu z Cypryjczykami nie pokazał nic nadzwyczajnego. Wcześniej jednak wielokrotnie udowadniał, że na nasze warunki jest bardzo wartościowym zawodnikiem - dodał Kryszałowicz.
W opinii byłego reprezentanta Polski 1:0 przywiezione spod Wawelu to dość solidna zaliczka dla Białej Gwiazdy. - Choćby z tego powodu, że krakowianie nie muszą w rewanżu wygrywać. Urządza ich każdy remis.
Kryszałowicz pożegnał się z profesjonalnym futbolem w 2007 roku. Czym zajmuje się obecnie? - Pracuję w Gryfie Słupsk, czyli w klubie, w którym zaczynałem karierę. Aktualnie jestem prezesem. Przygodę z czynnym uprawianiem piłki nożnej zakończyłem jesienią 2010 roku. Od tego czasu nie pojawiam się na boisku. W tym sezonie udało nam się zbudować ciekawy zespół. Pokonaliśmy już m. in. rewelację Pucharu Polski, Gryfa Wejherowo.
Jakie są plany na przyszłość byłego reprezentanta Polski? Czy zobaczymy go kiedyś w roli szkoleniowca? - Na pewno nie. Nie pociąga mnie ten zawód. Nie posiadam uprawnień trenerskich i nie zamierzam ich zdobywać - zakończył.