- Jedziemy na rewanż. 90 minut w każdym meczu gra się o zwycięstwo. Jeżeli w pierwszym spotkaniu padł wynik taki na tym stadionie to faworytem tego spotkania jest drużyna rumuńska. Nie tylko dlatego, że wygrała, ale też dlatego, że potrafiła grać dłuższą część tego meczu w sposób taki, że stworzyła nam sporo kłopotów również, a może przede wszystkim, w grze obronnej. Wiem, że mnie optymiści skrytykowali za to, że nie jestem optymistą przed rewanżem. Istotny zawodnik nam nie pomoże w meczu rewanżowym. Zdaję sobie sprawę o roli Sebastiana Mili w drużynie. Pozostała 18-stka jest do dyspozycji. Nie widzę na obecną chwilę problemu, aby któryś z nich nie grał w Timisoarze - powiedział Orest Lenczyk, trener Śląska Wrocław przed rewanżowym spotkaniem z Rapidem Bukareszt. W pierwszym meczu IV rundy eliminacji do Ligi Europejskiej wicemistrzowie Polski u siebie polegli 1:3.
- O Rapidzie mogę powiedzieć tyle, że jest to też dla mnie teraz niewiadomą jak oni zagrają. Czy to, co oni tu zagrali to jest już ich szczyt możliwości na tę chwilę czy stać ich na więcej. To będzie miało również znaczenie w konfrontacji. Jest rzeczą bardzo prostą, że my musimy zdobywać bramki, żeby mówić o jakichkolwiek szansach. Bardzo mi zależy na tym, aby te 90 minut, daj Bóg więcej, były dla Śląska meczem który przekonuje, że wszystko idzie w kierunku takiej gry, która nie tylko będzie dawała szansę na zwycięstwo, ale będzie podobać się kibicom - podkreślił doświadczony trener.
W ostatnim meczu w T-Mobile Ekstraklasie Śląsk wygrał w Warszawie z Legią 2:1. To na pewno dobry prognostyk przed rewanżem z Rumunami. - Mecz, który rozegraliśmy w Warszawie trzeba również wziąć pod uwagę. Trzeba odpowiedzieć na pytanie czy my graliśmy tak dobrze, czy Legia słabo. Uważam, że w Warszawie wykorzystaliśmy pewnie fragmenty gry, w których zdominowaliśmy grę, nie dając Legii szansy. Niby wzmacnialiśmy ofensywę, ale muszę przyznać, ze bardzo się napracowali w grze defensywnej ci zawodnicy co weszli. To zmusiło Legię do gry bardzo prostej - wstrzeliwania piłki w nasze pole karne. W takiej sytuacji łatwo o bałagan, przypadkowość. Błąd kosztował nas utratę bramki. Determinacja piłkarzy do końca, na czele z Marianem Kelemenem dała wynik, który z pewnością wstrząsnął stadionem Legii, ale zadowolił wrocławian - skomentował "Oro Profesoro".
W rewanżowym spotkaniu na pewno nie zagra główny kreator gry Śląska, Sebastian Mila. Były reprezentant Polski będzie musiał pauzować za nadmiar żółtych kartek. - Biorę pod uwagę Dudka i Cetnarskiego na tej pozycji. Zawsze trzeba brać pod uwagę, aby w Rumunii nie było gorzej jak we Wrocławiu. Postawa zespołu w Warszawie daje dużą szansę, nadzieję, aby ci zawodnicy zdecydowanie rozegrali dużo lepszy mecz jak na Oporowskiej. Tu była pewna presja, szczególnie na początku meczu, aby jednak zdobyć bramkę i ustawić sobie mecz. Mówię to po fakcie, gdzie łatwiej jest potwierdzić to, co się działo na boisku. Było to tak po cichu marzeniem, ale się okazało, że można było prowadzić 2:0, choć pewnie tej drugiej sytuacji by nie było jakby padła pierwsza bramka po akcji Diaza - wyjaśnił "Nestor" polskich trenerów.
Rewanż odbędzie się nie w Bukareszcie, a w Timisoarze. Stadion Rapidu nie spełnia bowiem wymogów UEFA. - Ten mecz jest dla mnie pewną niewiadomą, bo grany będzie poza Bukaresztem. Nie sadzę, aby Timisoara nam kibicowała. Obydwie drużyny zagrają na boiskach nie swoich, ale niestety umiejętności będą decydujące jak w takich warunkach obie drużyny się spiszą, pokażą, jakie stworzą zagrożenie dla przeciwnika, a same unikną tego, co w piłce jest przekleństwem - utraty bramek - zaznaczył Orest Lenczyk.
Jaki wynik będzie satysfakcjonował trenera wicemistrzów Polski? - Taki wynik jak w Sofii, 3:1, rzuty karne i zwycięstwo. Bym się cieszył, być może bym stanął na rękach przez pięć minut, ale Wrocław by się cieszył. To by było ogromną satysfakcją dla mnie. Bardzo proszę tego nie pisać - zażartował szkoleniowiec.
Śląsk po pierwszy meczu musi odrabiać straty. Nie jest jednak powiedziane, że zielono-biało-czerwoni rzucą się na rywala. - Można to porównać do walki bokserskiej gdzie bokser, który przegrał pierwsza walkę jedzie na rewanż i w pierwszej minucie
leży na deskach. Trudno się wtedy podnieść. Musze wyczuć co się dzieje w zespole, tym bardziej, że są po ciężkim meczu w Warszawie. Muszę odpowiedzieć sobie na pytanie czy stać nas na szarżę ułańska od pierwszej minuty. Będę zwracał szczególną uwagę na to, aby całą drużyna brała udział w grze obronnej. Zespół Rapidu to jest 11 wyjadaczy, którzy każdy błąd będą w stanie wykorzystać - podsumował szkoleniowiec.