Wielki powrót Andriusa Skerli

Adrius Skerla w poprzedniej kolejce nie wystąpił z powodu kontuzji w przegranym meczu z Ruchem Chorzów (0:1). Po przerwie na reprezentacje Litwin doszedł do pełni zdrowia i z Polonią Warszawa zagrał od początku. Jego piękny gol "szczupakiem" otworzył wynik spotkania, a żółto-czerwoni pokonali Czarne Koszule 3:2.

- Od dwóch tygodni zmagałem się z urazem kręgosłupa. Z tego powodu nie pojechałem na zgrupowanie reprezentacji Litwy, tylko leczyłem się w Białymstoku. Nie byłem w stanie pomóc drużynie narodowej - powiedział Andrius Skerla.

Litwina zabrakło w poprzedniej kolejce w Chorzowie, a jego zastępca Tomasz Porębski nie popisał się przy straconym golu. W niedzielę Skerla wrócił do podstawowego składu i był pewnym punktem zespołu. W 25. minucie jagielloński stoper wykorzystał precyzyjne dośrodkowanie z rzutu wolnego Dawida Plizgi i nie dał szans Sebastianowi Przyrowskiemu. - Czy wyrastam na specjalistę od ważnych goli? Każda bramka, którą strzelamy, jest ważna. Najważniejsze jednak, że wygraliśmy z drużyną walczącą o mistrzostwo Polski i punkty zostały w Białymstoku - skromnie stwierdził Skerla. - Po tym, jak pracujemy na treningach, nie wyobrażałem sobie, że możemy zagrać inaczej - tak Skerla odparł na stwierdzenie, że był to najlepszy mecz żółto-czerwonych od dawien dawna.

Mimo że Jagiellonia zagrała po raz pierwszy od jesieni ubiegłego sezonu kapitalne zawody, to nie potrafiła skutecznie zabezpieczyć dostępu do własnej bramki. - Gdy prowadzi się dwiema bramkami, to czasami zdarza się, że zespół traci koncentrację. Dalszą koleją rzeczy jest strata gola. Wygrywaliśmy 2:0 i 3:1, a Polonia strzelała wówczas kontaktową bramkę. Wtedy ta koncentracja siłą rzeczy powracała - przyznał stoper Jagi.

- Czy Polonia może zdobyć w tym sezonie mistrzostwo? Ciężko powiedzieć. W gronie faworytów wymienia się cztery drużyny - Lecha, Legię, Wisłę i właśnie Polonię. Czarne Koszule mają dobrych zawodników i dobrego trenera. Ewentualny końcowy sukces polonistów będzie zależał tylko i wyłącznie od nich samych - zakończył Skerla.

Komentarze (0)