Kolejne błędy w obronie Śląska

Śląsk Wrocław przegrał drugi mecz z rzędu. Po raz kolejny w drużynie WKS-u zawiodła formacja defensywna. Trener Orest Lenczyk przyznał także, że w Kielcach wyraźnie brakowało Sebastiana Mili, kapitana wicemistrzów Polski.

Artur Długosz
Artur Długosz

Piłkarze Śląska Wrocław przegrali dwa mecze z rzędu, co wcześniej za kadencji Oresta Lenczyka jeszcze się nie zdarzyło. Po porażce z Widzewem Łódź tym razem zielono-biało-czerwoni ponieśli porażkę z Koroną w Kielcach. Po raz kolejny w grze obronnej WKS-u popełnionych zostało wiele błędów.

Już po meczu z łodzianami Orest Lenczyk mówił: - Graliśmy ślamazarnie, traciliśmy piłkę czasem w nieodpowiedzialny sposób. Lepiej to w obronie w drugiej połowie wyglądało, natomiast w środku boiska zrobiło się nieciekawie, ponieważ zawodnicy Widzewa grali lepiej i spokojniej, a momentami skutecznie wybijając piłkę daleko na naszą połowę.

Golkiper Śląska, Marian Kelemen po potyczce z łodzianami też zauważył, że gra Śląska powinna być lepsza. - W pierwszej sytuacji zawodnik znalazł się w sytuacji sam na sam. W drugiej poszło zagranie na pierwszy słupek i tam piłkarz Widzewa głową strzelił. Były to błędy. W pierwszej połowie było ich za dużo. Nie tylko przy bramkach - podkreślił bramkarz. Dodać do tego można wypowiedź Armira Spahicia, który po porażce z Widzewem schodząc do szatni rzucił do dziennikarzy "gramy tak, jak trenujemy".

W minionej kolejce wrocławianie dobrze rozpoczęli mecz z Koroną. Po bramce Johana Voskampa wicemistrzowie Polski objęli prowadzenie. Potem jednak piłkarze z Wrocławia w dość prosty sposób stracili dwa gole. Przy pierwszym, przy dośrodkowaniu z rzutu wolnego nie popisali się zwłaszcza obrońcy, którzy kilka metrów przed bramką zostawili zupełnie niepilnowanego Pavola Stano. - Popełniliśmy błędy w kryciu. Takie sytuacje, jak przy pierwszym straconym golu, mogą się zdarzać na treningu czy sparingu - komentował Orest Lenczyk.

Potem Śląsk stracił kolejnego gola. W końcówce, mimo gry w przewadze, wrocławianie nie zdołali doprowadzić do remisu. - Graliśmy bardzo nerwowo, po 2-3 podaniach traciliśmy piłkę. Drugi gol to efekt właśnie takiej gry. W zasadzie gra miejscowych nie była dla nas niespodzianką, wiedzieliśmy, że tu będzie bardziej krwiście niż złociście. Jest to dla nas znacząca porażka, tym bardziej, że z Widzewem też przegraliśmy po prezentach - zaznaczył "Oro Profesoro".

Być może lekarstwem dla Śląska będzie powrót Jarosława Fojuta. Stoper Śląska, który długo był kontuzjowany, trenuje już normalnie z drużyną. W Kielcach nie zagrał też Sebastian Mila. Kapitan i kreator gry WKS-u jest bowiem kontuzjowany. - Widać było brak lidera, jakim jest Sebastian Mila. Bez niego nie byliśmy aż tak groźni, jak mógłbym się tego spodziewać - podsumował Orest Lenczyk.

Pomóż nam ulepszać nasze serwisy - odpowiedz na kilka pytań.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×