Nemec powrócił bez bardzo głośnego echa
Przyjazd czeskiego szkoleniowca do Świnoujścia, gdzie przez ostatnie cztery lata odnosił sukcesy jako opiekun Floty, był wydarzeniem wyjątkowym, o którym powiedziano i napisano już bardzo wiele. Gorącą atmosferę spotkania Floty z Arką można było wyczuć już kilka dni przed pierwszym gwizdkiem. - Każdy zawodnik ma jakiś sentyment do byłego trenera. Na pewno można było poczuć większy dreszczyk emocji przed tym spotkaniem. Dla tych piłkarzy, którzy mieli okazję pracować z trenerem Nemcem, sobotnia wygrana była jeszcze większym powodem do zadowolenia - komentował młody Radosław Jasiński. - Do Gdyni odeszli latem nie tylko trenerzy, ale także czwórka byłych już wyspiarzy. Chcieliśmy udowodnić trenerowi Nemcowi, że odszedł niesłusznie - wtórował kapitan Floty Marek Niewiada.
Temperaturę podgrzały dodatkowo przedmeczowe, negatywne wypowiedzi Czecha, w których wyraził zdziwienie postawą części świnoujścian w momencie, gdy opuszczał klub. - To właśnie taki człowiek. Nie docenia tego co zrobił w Świnoujściu. Miał dobrych piłkarzy, mógł to samo stworzyć w Gdyni i takie są efekty. To jednak jego problem. My mamy bardzo dobrego trenera i gramy o zwycięstwo w każdym meczu - komentował po spotkaniu Niewiada.
Przedmeczowe emocje przerodziły się w pełną zaangażowania, zaciętą, nawet ostrą walkę na murawie, jednak pozbawioną niepotrzebnych złośliwości. Przed pierwszym gwizdkiem Czech przywitał się z wieloma osobami na stadionie, rezerwowymi gospodarzy, a także uciął sobie serdeczną pogawędkę z kierownikiem Floty Leszkiem Zakrzewskim. Także świnoujscy fani przyjęli Nemca neutralnie, bez niezdrowych sytuacji, okrzyki w stronę Czecha były bardzo sporadyczne.
Sam Nemec - bardzo spokojny, przyglądał się piłkarskim zmaganiom stojąc tuż przy linii bocznej. Rzadko pokrzykiwał w kierunku swoich podopiecznych, nieznacznie odżył dopiero podczas pomeczowej konferencji. - Nie wiem jakiego powrotu do Świnoujścia miałbym się spodziewać? Normalnego. Pracowałem tutaj cztery lata i myślę, że pracowałem uczciwie. Nastawiałem się na pojedynek z Flotą, jak na każdy mecz ligowy. Przez okres pobytu na wyspie Uznam poznałem wielu ludzi, z którymi spotkałem się zarówno w piątek, jak i w sobotnie przedpołudnie - opowiadał już po przegranej konfrontacji.
Zmiany, roszady, a mecz przegrany
Przed spotkaniem z Flotą, czeski trener Arki ponownie dokonał solidnego przemeblowania w podstawowej jedenastce, w której pojawiło się aż sześciu nowych zawodników. Przeciw świnoujścianom wystąpili chociażby debiutujący w pierwszoligowych rozgrywkach Fabian Słowiński, Petr Benat, czy powracający Sławomir Mazurkiewicz i Michał Płotka. Po przerwie swoją szansę otrzymali również Bartosz Flis, czy nieobecny w trzech wcześniejszych meczach gdynian Ensar Arifović.
Petr Nemec przeżył w świnoujskim klubie wiele pięknych momentów
Sztab Arki wypróbował już w bieżącym sezonie 24 piłkarzy, jednak efektów ciągłych szachów nie widać. Pierwsza połowa meczu z Flotą - dość wyrównana, drużyny skupiały się głównie na zabezpieczeniu dostępu do własnej bramki. Więcej zamieszania w polu karnym rywali tworzyli gospodarze, ale ich przewaga nie była zdecydowana. Gracze Krzysztofa Pawlaka dopięli swego w 62. minucie, gdy jedynego gola meczu zdobył wprowadzony po przerwie Krzysztof Bodziony. Gdynianie starali się jeszcze zebrać do odrabiania strat, ale z dominacji w posiadaniu piłki niewiele wynikało. - Gdybyśmy wiedzieli co nam dolega, mielibyśmy dziś na swoim koncie znacznie więcej punktów. Tego niestety nikt obecnie nie wie - mówił po meczu Arifović. - Stworzyliśmy sobie bardzo niewiele klarownych sytuacji podbramkowych. Z trudem przychodziło nam wymienianie piłki, szczególnie w momencie, gdy byliśmy na połowie przeciwnika - starał się postawić diagnozę Flis.
Po ostatnim gwizdku piłkarze Arki udali się do swoich licznie przybyłych kibiców, aby porozmawiać o kulisach sobotniej porażki. Cała rozmowa trwała niemal kwadrans, aż podopieczni Petra Nemca w bardzo kiepskich nastrojach mogli udać się do szatni. Możliwe, że po powrocie do Gdyni, w drużynie zostaną podjęte zdecydowane decyzje, z odesłaniem części zawodników do rezerw włącznie. - Chciałem uczynić taki krok już tydzień temu. Zawodnicy jednak się zeszli, obiecali poprawę i trzeba im przyznać, że chcieli w Świnoujściu zwyciężyć. Chęci okazały się jednak niewystarczające - przyznał trener Nemec.
Gdzie jest Flotuś?
Sympatyczna, biało-niebieska maskotka Floty zagrzewała do boju zawodników i radowała kibiców na świnoujskim stadionie od wielu miesięcy. Nieoficjalnie nazywana Flotusiem wyprowadzała drużyny na plac gry, a następnie przechadzała się wokół murawy ożywiając publiczność. Przed dwoma laty Flotuś zasłynął nawet jako mały "skandalista", gdy w pierwszej połowie meczu z Sandecją został ukarany symboliczną czerwoną kartką i wyrzucony z boiska przez prowadzącego zawody Tomasza Cwalinę. Arbitrowi nie spodobało się nad wyraz spontaniczne zachowanie "niedysponowanej" wówczas maskotki, która tworzyła nadmierne zamieszanie za jedną z bramek. Nieoficjalnie,już po kilku minutach Flotuś drzemał w klubowym budynku.
Maskotka jednak zniknęła, od kilku tygodni nie pojawiając się na meczach Floty. Zagadkę absencji rozwikłała rzecznik klubu Małgorzata Dorosz. Krótko mówiąc, jego strój zużył się, zniszczył i Flotuś musi obecnie czekać na uszycie nowego. - Jeśli ubralibyśmy kogoś w kompletny strój, mógłby po prostu zemdleć - dodała. Ewentualnie Flotuś mógłby wyjść w zdekompletowanym stroju, jednak wtedy nie byłoby już tak samo.
CZYTAJ TAKŻE:
Piłkarze Arki nie odwrócili w Świnoujściu fatalnej karty<--
Marek Niewiada: Chcieliśmy udowodnić trenerowi Němcowi, że odszedł niesłusznie<--