- Wiedzieliśmy, że zderzenie z rzeczywistością ekstraklasową to jednak coś zupełnie innego niż zderzenie z pojedynczą drużyną ekstraklasy w Pucharze Polski. Takie pojedyncze mecze to jednak coś zupełnie innego. Przykładem pewnie może być Legia; z nami zagrała, jak zagrała, a zobaczymy, co teraz pokaże w Holandii w Lidze Europejskiej - tłumaczy Kasperczyk.
Podbeskidzie gra coraz lepiej, ale szkoleniowiec wie, że przed nim i jego zespołem jeszcze wiele pracy. - Przede wszystkim te upiorne stałe fragmenty gry. Straciliśmy już 12 goli, z czego osiem po stałych fragmentach. To jest porażające. Niedługo będzie tak, że rzut rożny będziemy traktować jak rzut karny. To są rzeczy do pracy i do skorygowania - wyjaśnił.
Źródło: Gazeta Wyborcza.