- Kiedy najlepiej się sprawdzać, jak nie z najlepszymi? Każda drużyna w tej grupie jest bardzo silna (rywalami Wisły są jeszcze Fulham Londyn i Twente Enschede), więc każdy dobry wynik będzie przyjemnie osiągnąć - mówi "Sobol", który nie chciał bawić się w typowanie, na co stać mistrzów w Polski w Lidze Europejskiej: - Na razie to wróżenie z fusów. Będziemy się starać i damy z siebie wszystko, żeby osiągnąć lepszy rezultat niż poprzednio w fazie grupowej (Pucharu UEFA w sezonie 2006/2007). Chcemy awansować z grupy, a jak wyjdzie? Zobaczymy. Damy z siebie wszystko. To dla nas, dla kibiców może być wspaniała przygoda.
Sobolewskiego cieszy fakt, że udział w Lidze Europejskiej Wisła rozpocznie od meczu przed własną publicznością: - Na pewno wolimy grać u siebie, gdzie jesteśmy mocniejszym zespołem, co pokazał dwumecz z APOEL-em Nikozja. U siebie nie było widać wtedy aż tak dużej różnicy, jak to było w meczu wyjazdowym. Wiadomo, liczymy na wsparcie kibiców, będziemy starali się zagrać jak najlepszy mecz i osiągnąć jak najbardziej korzystny wynik.
Do starcia z wicemistrzami Danii Wisła przystępuje po ligowym zwycięstwie z Lechem Poznań, które było jednak poprzedzone trzema porażkami z rzędu z APOEL-em Nikozja (1:3), Lechią Gdańsk (0:1) i Rakowem Częstochowa (0:1). - Po Nikozji usłyszałem taką mądrą kwestię: "nigdy nie jest tak źle, ani nigdy nie jest tak dobrze, jak piszecie". Tak jak po Nikozji uspokajaliśmy, że wielkiego kryzysu nie ma, tak nie popadamy w hurraoptymizm po meczu z Lechem. Jesteśmy skoncentrowani i czekamy na mecz z Odense - zaznacza Sobolewski, który w czwartek podobnie jak w Poznaniu, może być jedynym Polakiem w wyjściowym składzie mistrzów Polski.