Ulubieniec kibiców z Bukowej utarł nosa Górakowi

Wielkim nieobecnym drużyny GKS Katowice w pierwszych jesiennych kolejkach był Adrian Napierała. W środę 29-letni defensor wybiegł w wyjściowej jedenastce śląskiej drużyny i poprowadził ją do triumfu nad KS Polkowice.

- Dzisiaj kibice mogą mi krzyknąć: "Górak! Co? Napierała!" i ja się z tym w pełni zgodzę - powiedział na pomeczowej konferencji prasowej Rafał Górak, trener GKS Katowice.

W pierwszych kolejkach rundy jesiennej próżno było szukać Adriana Napierały nie tyle w wyjściowej jedenastce GieKSy, co nawet na ławce rezerwowych. Doświadczony obrońca rozegrał dotąd jedno spotkanie w 1/16 finału Pucharu Polski z Puszczą Niepołomice, wchodząc na boisko... w przedostatniej minucie dogrywki.

- Swoje prawdziwe możliwości pokazuję w lidze, a nie w meczach rezerw czy na treningach. Długo czekałem na tę swoją szansę i myślę, że ja wykorzystałem. Ostateczna decyzja należy jednak do trenera - mówi skromnie bohater środowej potyczki katowiczan z KS Polkowice.

Napierała wskoczył w tym meczu do wyjściowej jedenastki GieKSy w miejsce Jacka Kowalczyka, przejmując od niego opaskę kapitańską. Jak na prawdziwego lidera drużyny przystało, potężnie zbudowany stoper nie tylko umiejętnie dyrygował formacją defensywną, ale przede wszystkim strzelił dwie pierwsze bramki dla katowiczan, które dały swobodę i lekkość w grze. Ostatecznie GKS triumfował aż 5:0 (1:0).

- Osiem kolejek czekaliśmy na zwycięstwo, ale nie tylko ja zasługuję na pochwałę, cała drużyna pracowała na ten wynik - dowodzi bohater GieKSy.

Podczas gdy Górak uparcie stawiał na duet stoperów Kowalczyk - Tomasz Rzepka, Napierała był wiecznym zawodnikiem szerokiej kadry. - Jest w słabszej formie od chłopaków, którzy grają - argumentował trener GKS. 29-letni zawodnik przez cały ten czas mógł liczyć na wsparcie kibiców. - Za to im dziękuję, bo byli ze mną zawsze, nawet wtedy gdy było źle - puentuje wyraźnie wzruszony gracz katowickiej drużyny.

Komentarze (0)