- Ja po sobie chcę spodziewać się więcej. Na pewno Wisła postawiła nam ciężkie warunki, szczególnie w pierwszej połowie, bo nie stworzyliśmy sobie prawie żadnej dogodnej sytuacji, ale byliśmy dobrze ustawieni w defensywie i krakowianie nie potrafili nas "ugryźć". Na drugą połowę były trochę inne założenia, niestety szybko stracone dwa gole i nie daliśmy rady - mówi pomocnik GKS-u Bełchatów Tomasz Wróbel.
Podobnego zdania jest inny piłkarz Torfiorzy Maciej Mysiak. - Szkoda, że straciliśmy te bramki w odstępie 8-9 minut. Straciliśmy te gole po błędach w obronie. Mamy tylko cztery dni do bardzo ważnego meczu z Legią Warszawa, dlatego będziemy musieli szukać trzech punktów już w tym spotkaniu.
W ostatnim czasie w Bełchatowie doszło do zmiany szkoleniowca. Pawła Janasa zastąpił jego dotychczasowy asystent Kamil Kiereś, który po debiucie w meczu z łódzkim Widzewem do Krakowa jechał pełen nadziei. - Słabe strony Wisły to nasza dobra gra! - mówił pierwszy coach Brunatnych kilka dni przed spotkaniem z Mistrzem Polski.
Po pojedynku przy Roosevelta grupa kibiców GKS-u, która stawiła się na stadionie wiślaków nie zostawiła na piłkarzach i trenerach suchej nitki. Kiereś tak przejął się całym incydentem, że na konferencji prasowej nie był w stanie sam wypowiedzieć nawet jednego składnego zdania.
Niektórzy fani z Bełchatowa twierdzą, że Kieresia wrzucono na minę (prestiżowy mecz z Widzewem, wyjazd do Krakowa, mecz z Legią u siebie i wyjazd na Lechię) i z góry wiadomo było, że dotychczasowy asystent pierwszych szkoleniowców sobie nie poradzi, a widmo miejsca spadkowego zacznie zaglądać w oczy piłkarzom GKS-u jeszcze bardziej niż dotychczas.
- Praca z nowym trenerem postępuje coraz lepiej i miejmy nadzieję, że te punkty zdobędziemy już z Legią, bo niebezpiecznie zbliżamy się do tej strefy spadkowej - zakończył Mysiak.