- Trzy punkty jadą do Gliwic i zwycięzców się nie osądza, ale muszę przyznać, że sprawiedliwszym rozstrzygnięciem tego meczu byłby remis - mówi strzelec drugiej w tym meczu bramki dla Piasta, Rudolf Urban.
Przez godzinę gry mecz przy Narutowicza był wyrównany. Oba zespoły miały swoje okazje, ale tylko Piast umiał je zamienić na bramki i po 52. minutach prowadził 2:0. Wtedy do zdecydowanych ataków rzucił się Ruch spychając gliwiczan do rozpaczliwej momentami defensywy. Wiatru w żagle Cidrom dodała bramka kontaktowa zdobyta przez Mateusza Maka trzy minuty po drugiej bramce dla gości.
- Musimy z tego wyciągnąć wnioski, bo daliśmy się stłamsić nielitościwie. W tym meczu nam się udało, ale w kolejnych szczęście może nas opuścić - dodaje Łukasz Krzycki, kapitan drużyny z Okrzei, autor jedynej bramki przed przerwą.
Także lider Piasta miał wątpliwości co do zasadności triumfu gliwiczan. - Muszę się zgodzić z chłopakami z Radzionkowa, że zasłużyli w tym meczu przynajmniej na remis. Piłka jest jednak okrutna i nie zawsze wygrywa lepszy. Mogę tylko powiedzieć: "gloria victis - chwała zwyciężonym" - dodaje Krzycki.
Po objęciu dwubramkowego prowadzenia w szeregi drużyny Marcina Brosza panował totalny chaos. - Ta nerwowość nie była potrzebna i na dobrą skalę wcale w tym meczu jej z naszej strony nie powinno być. Całe szczęście, że nie pozbawiła nas ona dwóch punktów, bo i tak mogło się stać - przyznaje Tomasz Bzdęga, pomocnik gliwiczan.
Szkoleniowiec niebiesko-czerwonych nie miał wątpliwości komu Piast zawdzięcza trzy punkty w Radzionkowie. - Świetny mecz zagrali nasi obrońcy i Kuba Szmatuła. Gdyby nie oni wynik mógł być zupełnie inny. Dziękuję im za to zaangażowanie - puentuje Brosz.