Jagiellońskie błędy w obronie

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Obrona Jagiellonii Białystok w tym sezonie nie stanowi monolitu. Żółto-czerwoni w ani jednej z dotychczasowych dziewięciu kolejek T-Mobile Ekstraklasy nie potrafili zagrać na zero z tyłu. Mimo straty gola Jaga pewnie pokonała Zagłębie Lubin (3:1).

Jagiellonia ma obecnie prawie najgorszą obronę w ekstraklasie. Zespół Czesława Michniewicza stracił w 9. meczach aż 17 bramek. Gorszą defensywą może się "poszczycić" jedynie ŁKS Łódź, którego bramkarz skapitulował 18-krotnie. W sobotę nie popisał się Thiago Cionek, po którego błędzie gola dla Miedziowych strzelił Darvydas Sernas.

- Po nie najlepszych ostatnich tygodniach, gdzie przegrywaliśmy dosyć efektownie, w sobotę musieliśmy wygrać. Mecz dobrze zaczęliśmy, bo dosyć szybko objęliśmy prowadzenie, niestety po raz kolejny bardzo szybko je straciliśmy, co wprowadziło trochę nerwowości w naszych poczynaniach. Jednak udało nam się konsekwentnie bronić do końca meczu, a trzecia bramka dała nam spokój i zapewniła zwycięstwo. Może nasza gra nie była ładna dla oka, ale za to była skuteczna i to jest najważniejsze - powiedział Cionek.

Jedną z jaśniejszych postaci w białostockim zespole był defensywny pomocnik Rafał Grzyb, którego świetny odbiór w środkowej strefie boiska i prostopadłe podanie do Tomasza Frankowskiego otworzyło kapitanowi Jagi drogę do bramki. - Naszym celem było nie stracić bramki. Cofnęliśmy się od początku całą drużyną i czekaliśmy na kontry. Niestety, jak to mamy w zwyczaju w tym sezonie, kolejną bramkę straciliśmy po prostym błędzie indywidualnym. Dobrze, że w końcówce udało nam się strzelić trzecią, bo robiła się nerwówka, a dzięki geniuszowi Tomka Frankowskiego uspokoiliśmy grę - zauważył Grzyb.

Źródło artykułu:
Komentarze (0)