Spotkanie idealnie ułożyło się pod gospodarzy, którzy od pierwszego gwizdka sędziego niesamowicie zmotywowani natarli na gości z Bydgoszczy. Już w 11. minucie Petr Benat trafił do pustej siatki z 5. metrów po dokładnym podaniu bohatera całego meczu Bartosza Flisa z lewej strony pola karnego.
To był jednakże dopiero przedsmak tego co wydarzyło się między 28. i 37. minutą, kiedy to strzelono aż pięć bramek, a emocje były niczym podczas jazdy na rollercosterze! W 28. minucie ponownie asystował Flis, który podał w tempo do Bośniaka Ensara Arifovicia. Napastnik Arki, który zastępował nieobecnego Mirko Ivanovskiego - huknął płasko w długi róg i futbolówka po rękach Andrzeja Witana po raz drugi ugrzęzła w siatce Zetki.
Odpowiedź Zawiszy była natychmiastowa. Aktywny Jakub Wójcicki dośrodkował płasko z prawego skrzydła, a niepilnowany Adrian Błąd z około 12 metrów uderzył natychmiast, płasko po ziemi. Piłka odbiła się jeszcze od słupka i całkowicie zaskoczyła zasłoniętego Marcina Juszczyka. Było to już ósme trafienie błyskotliwego pomocnika gości w tym sezonie.
Wystarczyły zaledwie dwie minuty i Arka ponownie wyszła na dwubramkową przewagę. Jak zwykle z lewej strony, z rzutu wolnego dośrodkował Marcin Radzewicz, a Tomasz Jarzębowski uprzedził w polu karnym Witana i ni to głową, ni to barkiem skierował piłkę do bramki gości z Kujaw.
Po kolejnych 5. minutach zabójczy kontratak wyprowadzili żółto-niebiescy. Błyskawiczna kontra gospodarzy, rozpoczęła się długim przerzutem Radzewicza do będącego na prawym skrzydle Jakuba Kowalskiego, który precyzyjnie podał do wbiegającego w pole karne Flisa, a ten ponownie nie dał szans Witanowi.
To nie był jednakże koniec emocji i "szalonego" meczu w Gdyni! Już minutę później będący sam przed polem karnym Patryk Klofik oddał cudowny strzał z ok. 25 metrów w okienko bramki gospodarzy i Juszczyk nie miał nic do powiedzenia. W ciągu zaledwie 9. minut liczna publiczność w Gdyni, w tym prawie 900 kibiców niebiesko-czarnych z Bydgoszczy - zobaczyła aż pięć bramek!
Niewiele mniej emocji ale za to tylko jedną bramkę mieliśmy w drugiej połowie spotkania, w której tempo meczu wyraźnie spadło. Głównie za sprawą gospodarzy, którzy postanowili za radą trenera Petra Nemeca zewrzeć szyki i oczekiwać na własnej połowie na dogodne kontrataki.
Mało brakowało, a taka postawa skończyła by się kontaktowym golem dla Zawiszan. Już dwie minuty po gwizdku arbitra Juszczyk uratował Arkę, gdy po dośrodkowaniu z wolnego byłego Arkowca Pawła Zawistowskiego dobrze z bliska główkował Wójcicki, ale bramkarz Arki sparował piłkę na róg.
W 64. i 66. minucie golkiper gospodarzy ponownie wystąpił w "świetle" jupiterów, gdy dwukrotnie wychodził zwycięsko z pojedynków sam na sam przeciwko Wójcickiemu! W obu tych sytuacjach piłkarze trenera Janusza Kubota mieli dobitki, ale fatalnie przestrzelili z bliska najpierw Zawistowski, a potem Klofik.
Niewykorzystane okazje szybko zemściły się na gościach z Bydgoszczy. Gwoździem do trumny Zawiszy była sytuacja z 71. minuty. Po krótkim rozegraniu rzutu rożnego pomiędzy Kowalskim, a Arifovićem, ten pierwszy dośrodkował do Flisa, który pokonał Witana uderzeniem głową. Lider został znokautowany i posłany na dno przez wyjątkowo tego dnia dobrze dysponowaną żółto-niebieską armadę pod wodzą trenera Nemeca.
Komentarze trenerów:
Janusz Kubot (trener Zawiszy): Chciałbym pogratulować trenerowi gospodarzy efektownego zwycięstwa. Mecz na pewno mógł się podobać licznie zgromadzonej publiczności, bo padło wiele bramek. Zagraliśmy fatalnie w obronie, popełniając wręcz szkolne błędy. Defensywę, ze względu na kontuzję doświadczonego Skrzyńskiego i absencję zmęczonego Oleksego - zestawiłem w eksperymentalny sposób.Szkoda mi obu sytuacji Wójcickiego z drugiej połowy, bo gdybyśmy zdobyli kontaktową bramkę na 4:3 , to Arka nie miałaby takiego komfortu grania i nie mogłaby nastawić sie tylko na kontry. Mecz bardzo szybko ułożył się po myśli gospodarzy, ale w drugiej części uporządkowaliśmy trochę naszą grę - zabrakło tylko szczęścia w podbramkowych sytuacjach. W szatni po meczu pomimo tak wysokiej porażki podziękowałem chłopakom. Już wcześniej powiedziałem, a teraz powtórzę, że Arka jak złapie swój właściwy rytm, to będzie bardzo groźna dla wszystkich w tej lidze - co dzisiaj naszym kosztem udowodniła.
Petr Nemec (trener Arki): Byliśmy wyjątkowo zmobilizowani na to spotkanie, ze względu na przyjazd niepokonanego lidera i transmisję w TV. W końcu uśmiechnęło sie od nas szczęście i dopisała nam skuteczność! Strzeliliśmy pięć goli, a mieliśmy sytuację na kolejne. Potwierdzam, że spotkanie szybko ułożyło się po naszej myśli. Wiedzieliśmy, że Zawisza w meczach wyjazdowych najgroźniejszy jest w grze z kontry. Dzięki szybko strzelonej bramce udało nam się pokonać gości ich własną bronią! W drugiej połowie kazałem drużynie nieco zwolnić tempo gry, bo był to bardzo szalony i emocjonujący mecz. całe szczęście, że goście nie wykorzystali swoich doskonałych okazji na kontaktowego gola, bo mogło być różnie. Natomiast my strzelając piąta bramkę - całkowicie ich dobiliśmy! Cieszę się bardzo, że gole zdobyli: Arifović, Jarzębowski, a zwłaszcza młodzieżowiec Flis - najlepszy zawodnik w mojej drużynie.
Arka Gdynia - Zawisza Bydgoszcz 5:2 (4:2)
1:0 - Benat 11'
2:0 - Arifović 28'
2:1 - Błąd 29'
3:1 - Jarzębowski 31'
4:1 - Flis 36'
4:2 - Klofik 37'
5:2 - Flis 71'
Składy:
Arka: Juszczyk - Krajanowski, Jarun, Mazurkiewicz, Radzewicz, Kowalski, Benat, Kuklis, Jarzębowski (79' Kasperkiewicz), Arifović (75' Surdykowski), Flis (83' Szwoch).
Zawisza: Witan - Ilków-Gołąb, Hrymowicz, Jankowski, Cuper, Majkowski (61' Jackiewicz), Ekwueme, Zawistowski, Błąd, Klofik (76' Masłowski), Wójcicki.
Żółte kartki: Krajanowski (Arka) oraz Ilków-Gołąb, Zawistowski, Jankowski, Klofik, Hrymowicz, Jackiewicz, Cuper (Zawisza).
Sędzia: Artur Radziszewski (Warszawa).
Widzów: 6880.