- Arbiter nie odgwizdał rzutów karnych po zagraniach ręką, a powinien to zrobić przynajmniej w jednej sytuacji. Podobnie zresztą było kilka dni wcześniej w Ząbkach. Tam też należała nam się jedenastka, która nie została przyznana. Naprawdę nie wiem co się dzieje z sędziami. Zaznaczam przy tym, że nie uważam, by to była jedyna przyczyna porażki. Na pewno nasza gra była słabsza niż w poprzednich meczach - stwierdził Tomasz Magdziarz.
Największym problemem Warty są wahania formy. Dobre występy przeplatane są dużo gorszymi, a w taki sposób na pewno nie uda się awansować do T-Mobile Ekstraklasy. - Niestety taka jest prawda. W spotkaniach z Flotą i Dolcanem zrealizowaliśmy założenia taktyczne i wypadliśmy dobrze. Była ambicja, waleczność i motywacja. W niedzielę natomiast znów dopadła nas niemoc - przyznał kapitan zielonych.
Warta ma problemy zwłaszcza u siebie. Przewaga w polu nie przekłada się na odpowiednią ilość sytuacji strzeleckich. Podopieczni Artura Płatka biją głową w mur, a z "szarpania" niewiele wynika. - W pojedynku z Kolejarzem czystych okazji nie było zbyt wiele, ale i tak stworzyliśmy ich wystarczająco dużo, by pokusić się o korzystniejszy rezultat. Najmniej zabrakło Tomaszowi Foszmańczykowi, którego uderzenie bramkarz sparował na poprzeczkę. Przeciwnik miał mniej szans, ale wykorzystał jedną z nich i pokazał, że tak też można wygrać - powiedział Magdziarz.
W 43. minucie poznaniacy stracili Adriana Laskowskiego, który musiał opuścić boisko za dwie żółte kartki. - Trochę dobijające jest to, że właśnie wtedy zaczęliśmy spisywać się lepiej. Nagle okazało się, że kiedy pali nam się grunt pod nogami, to potrafimy biegać i przeprowadzać niezłe akcje. Tak powinno być od początku - dodał 33-letni pomocnik.
Okazja do rehabilitacji nadarzy się już w środę. Tego dnia podopieczni Artura Płatka zmierzą się na wyjeździe z Bogdanką Łęczna. - O porażce z Kolejarzem trzeba szybko zapomnieć i skupić się na następnym meczu. Pod względem fizycznym czujemy się całkiem dobrze. Co do naszego najbliższego rywala, to łatwo nie będzie. Na wyjazdach wprawdzie idzie nam lepiej niż w domu, jednak Bogdanka to niezwykle wymagający przeciwnik, o czym świadczy jej miejsce w tabeli. Wyzwanie jest duże, natomiast nasza nadzieja w tym, że w przeszłości niejednokrotnie rozgrywaliśmy świetne mecze właśnie z silnymi rywalami - zakończył Magdziarz.
W potyczce z Kolejarzem doświadczony pomocnik wszedł na boisko z ławki rezerwowych. W Łęcznej najprawdopodobniej zagra w pierwszym składzie. Kontuzjowani są bowiem Bartosz Bereszyński i Marcin Klatt. Zanosi się więc na to, że Krzysztof Gajtkowski zostanie przesunięty do ataku i "Madzi" będzie jedynym zdolnym do gry prawoskrzydłowym.