Dobiega końca zamieszanie wokół zwolnienia Grzegorza Wesołowskiego z funkcji trenera Olimpii Elbląg. Przed tygodniem zarząd beniaminka zaplecza T-Mobile Ekstraklasy ogłosił, że szkoleniowiec nie cieszy się już poparciem szefostwa i niebawem odejdzie z Elbląga.
Wesołowski na słowa działaczy zareagował ostro. - Nawet jeśli bym chciał ja nie mogę odejść z klubu na własne życzenie. Umowa może zostać rozwiązana tylko za porozumieniem stron, a nie takie warunki zaproponował mi zarząd Olimpii - argumentuje były coach ŁKS Łódź.
Nie ciesząc się aprobatą działaczy elbląskiego klubu Wesołowski poprowadził Olimpię w meczu z Ruchem Radzionków. Spotkanie zakończyło się klęską elblążan 4:1 (1:0), będąc zarazem ósmym meczem beniaminka I ligi bez zwycięstwa. - Nie chcę komentować tego, co jest przyczyną takiej a nie innej formy drużyny. Proszę mnie o to zapytać, kiedy nie będę już formalnie pracownikiem Olimpii - ucina wciąż aktualny szkoleniowiec elbląskiej jedenastki.
Wiele wskazuje na to, że lada dzień drogi Wesołowskiego i Olimpii się rozejdą. Niewykluczone, że mecz w Radzionkowie był ostatnim, w jakim zespół prowadził ten właśnie trener. - W poniedziałek doszliśmy do porozumienia z działaczami na temat warunków rozwiązania kontraktu. Wszystkie ustalenia trzeba jeszcze przelać na papier i złożyć podpisy. Wtedy będę mógł odejść z Elbląga - wyjaśnia Wesołowski.
Od efektywności działań zarządu Olimpii zależy zatem, czy w najbliższym meczu z Flotą Świnoujście zespół poprowadzi jeszcze Wesołowski, czy już jego następca.