Znajdujący się na samym dole tabeli PGE GKS Bełchatów drużynę Śląska Wrocław pokonał 3:0. Przez całe spotkanie bełchatowianie na boisku prezentowali się zdecydowanie lepiej od swoich rywali. - Wbrew pozorom łatwo nie było, bo wiadomo, że Śląsk Wrocław był na pierwszym miejscu. W tych naszych poprzednich meczach jakieś zalążki dobrej gry były. We wszystkich tych spotkaniach mieliśmy sytuacje, mogliśmy otworzyć wynik meczu. Niestety nam się to nie udawało. W sobotę nam to zaskoczyło. W końcu musieliśmy odpalić, bo to była tylko kwestia czasu - powiedział w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl Łukasz Sapela.
Golkiper gospodarzy w meczu zbytnio się nie napracował. Bełchatowianie drużynie Śląska nie pozwolili na stworzenie groźnych sytuacji pod swoją bramką. - Cały blok obronny z pomocnikami i napastnikami, wszyscy zagrali pozytywnie. Miałem tylko jedną sytuację w drugiej połowie i z tego się tylko cieszyć - zaznaczył kapitan GKS-u.
Piłkarze z Bełchatowa na tle zawodników WKS-u wyglądali na lepiej przygotowanych fizycznie. Praktycznie każda bezpańska piłka padała też łupem zawodników drużyny prowadzonej przez Kamila Kieresia. - Trener Kiereś każdego przeciwnika potrafi dobrze rozpracować. Ma dużą wiedzę i na pewno z tej wiedzy korzystamy. Za nami dwa tygodnie przerwy. Nie ukrywam, że ciężko ćwiczyliśmy na treningach. W końcu musieliśmy przełamać tą naszą niemoc. Tak jak mówiłem, była to kwestia czasu - skomentował Sapela.
- To jest dopiero drugi mecz w sezonie, który wygraliśmy. Pojedziemy teraz na bardzo ciężki teren do Białegostoku i na pewno tam powalczymy. W końcu musimy przywieźć jakieś punkty z wyjazdu. Wcześniej nie potrafiliśmy tej przysłowiowej kropki nad i postawić, teraz nam się to udało. Fenomenalny mecz zagrał Paweł Buzała, odwdzięczył się tymi kilkoma sytuacjami, których nie wykorzystał w Gdańsku. Tylko się z tego cieszyć - dodał bramkarz.
W sobotniej potyczce dwukrotnie na listę strzelców wpisał się Paweł Buzała. We wcześniejszej kolejce ten zawodnik zmarnował trzy doskonałe sytuacje strzeleckie. - Paweł był wtedy po długiej, ciężkiej kontuzji. To było jego pierwsze spotkanie bodajże od sześciu miesięcy. W Gdańsku nam nie pomógł, ale zrobił to teraz w spotkaniu ze Śląskiem Wrocław - wyjaśnił Łukasz Sapela.