Kadrowe perypetie Portowców wydają się nie mieć końca
Codziennością stały się roszady w składzie Pogoni, zmagającej się przez całą rundę z istną plagą kontuzji. Manewrujący między kłopotami trener Marcin Sasal musi zatem zaskakiwać i ani razu nie postawił na tę samą jedenastkę w dwóch kolejnych spotkaniach. - Na szczęście posiadamy szeroką kadrę dobrych zawodników i ciągłe zmiany nie rzutują na wynik sportowy i przebieg meczu - tłumaczył szkoleniowiec.
Sebastian Szczytkowski
79. minuta sobotniego hitu Pogoń-Zawisza, szczecińscy kibice żegnają owacją zmęczonego Ediego Andradinę i witają podobnymi brawami wbiegającego na boisko Takafumiego Akahoshiego. Jeden z ulubieńców miejscowej publiczności zaprezentował się po raz pierwszy od niemal miesiąca i było to jedno z najważniejszych wydarzeń drugiej części spotkania. Mimo iż Japończyk przez kilka tygodni przechodził rehabilitację po urazie mięśnia dwugłowego i dopiero powrócił do pełni sprawności, jego pomoc może być niezbędna już od pierwszej minuty kolejnego meczu.
- Szansa, że Akahoshi znajdzie się w jedenastce na Wisłę Płock jest duża, gdyż Edi wraz z dwoma innymi zawodnikami będą pauzować za kartki. Dlatego zmiany w drużynie na pewno nastąpią. Brakuje mi komfortu wystawiania identycznego składu przez całą rundę, choć bardzo bym tego chciał. Za nami już piętnasta kolejka, a dziennikarze nadal nie mogą trafić z przewidywanym zestawieniem, które powinno być w miarę stabilne. Na szczęście posiadamy szeroką kadrę dobrych zawodników i ciągłe zmiany nie rzutują na wynik sportowy i przebieg meczu - opowiadał opiekun szczecinian Marcin Sasal, który w najbliższym spotkaniu nie skorzysta z usług "wykartkowanych" Mateusza Szałka i Przemysława Pietruszki.
Plac gry opuścił przed końcem meczu poobijany i kulejący Robert Kolendowicz, bohater ostatnich tygodni w szczecińskim obozie. Imponujący skutecznością skrzydłowy zaprezentował w sobotni wieczór ambitną walkę o każdą piłkę i wiele ofensywnych szarż. - Mimo doskonałej formy, Robert miał prawo nie wytrzymać całego meczu. Jest zmęczony, ponieważ w środku tygodnia zagrał w pełnym wymiarze czasowym i dał z siebie wszystko. Poza stłuczeniami, nie odniósł jednak poważniejszej kontuzji - tłumaczył szkoleniowiec.
Pomóż nam ulepszać nasze serwisy - odpowiedz na kilka pytań.