Lipcowy dylemat Sinisy Mihajlovicia wynikał z faktu, iż Sebastien Frey i Artur Boruc dysponują podobnym potencjałem. W ubiegłym sezonie Francuz skapitulował 13 razy w 11 meczach, a Polak 29-krotnie w 26 występach. Ostatecznie Fiorentinie decyzję ułatwiły kwestie... finansowe! Za młodszego od swojego konkurenta ledwie o miesiąc Frey'a FC Genoa zaoferowała i zapłaciła 9 mln euro, podczas gdy Boruca można było sprzedać do Premier League maksymalnie za 5 mln euro.
Dwukrotny reprezentant Trójkolorowych trafił więc na Stadio Luigi Ferraris, a były golkiper Celtiku Glasgow pozostał na Stadio Artemio Franchi. Obaj są bezapelacyjnymi numerami 1. Komu wiedzie się lepiej? Skuteczniejszy jest jak dotąd Boruc. Były kadrowicz Franciszka Smudy przepuścił na razie 8 goli (lepsi od niego w Serie A są jedynie bramkarze Udinese, Sieny, Juventusu i Napoli), a Frey aż 12.
W niedzielę we Florencji 31-latkowie stanęli naprzeciwko siebie. Gospodarze zwyciężyli 1:0 po trafieniu Andrei Lazzariego. "The Holy Goalie" zachował czyste konto już po raz 5. w sezonie. "Polski bramkarz kilka razy znalazł się w opałach, ale tak na dobrą sprawę musiał wykazać się tylko przy strzale Palacio" - podsumował występ Boruca portal tuttomercatoweb.com i przyznał mu notę "6" w 10-stopniowej skali. Frey, choć puścił gola, otrzymał wyższą ocenę - "6.5"! "Przy bramce był bez szans. W pozostałych sytuacjach bronił bardzo pewnie" - skomentowano. Według dziennikarzy calciomercato.com obaj golkiperzy zasłużyli na "6".
Po bez mała 1/4 sezonu niezwykle trudno wyrokować, który z bramkarzy spisuje się lepiej, zwłaszcza że Fiorentina i Genoa zgromadziły taką samą liczbę punktów (po 12) i sąsiadują ze sobą w tabeli (10. i 11. lokata). Mniej strzałów przepuścił Boruc, ale to Frey nieco częściej zmuszany jest do wysiłku. Z ekonomicznego punktu widzenia Fioletowi zrobili dobry interes tym bardziej, że Polak identyfikuje się z klubem, wierzy w możliwość wywalczenia scudetto i zapewnia, że chciałby występować w Violi przez długie lata.