Ruch "przedziurawiony"

Gabor Straka z powodu kontuzji, ale i nadmiaru żółtych kartek i Marcin Malinowski z powodu czterech "żółtek" sobotni mecz z ŁKS w Łodzi obejrzą co najwyżej z trybun. Trener Niebieskich Waldemar Fornalik ma cztery dni, aby na ich miejsce poszukać zmienników. To dla szkoleniowca z Cichej nie jest jednak nowość.

Michał Piegza
Michał Piegza

Historia zatoczyła koło. W pierwszym meczu 2011 roku piłkarze Niebieskich musieli sobie radzić bez Marcina Malinowskiego i Gabora Straki. Ostatecznie pojedynek z Lechią zakończył się bezbramkowo, a wspomniana dwójka w kolejnych grach należała do motorów napędowych chorzowian.

Do podobnej sytuacji dojdzie w najbliższym meczu Niebieskich. W Łodzi przeciwko ŁKS nie będą mogli zagrać z powodu czterech żółtych kartek obaj pomocnicy. Dodatkowo Słowaka wyeliminowała z meczu kontuzja. - Odnowił mu się uraz, który dopiero niedawno wyleczył - smucił się po meczu Waldemar Fornalik. Przypomnijmy, że Straka do gry wrócił w poprzedniej serii spotkań, po kilkutygodniowej przerwie.

Słowak żółtą kartkę otrzymał za faul w środku pola. Z kolei za przepychanki ukarany został Malinowski. - To wisiało nade mną od kilku kolejek. Cóż, przyjdzie mi obejrzeć następny mecz z trybun - żałował „Malina”. - Sytuacją martwiłem się już od momentu, gdy Marcin dostał kartkę. Wiadomo, że w środku pola nie jest u nas zbyt bogato. Trzeba będzie myśleć jak zestawić skład na ŁKS - stwierdził trener Niebieskich.

Fornalik w środku pola może postawić na młodego, ale popełniającego dużo błędów Pawła Lisowskiego. Do gry może być desygnowany ponadto Rafał Grzelak, który nadrabia treningowe zaległości i całego meczu na pewno nie wytrzyma. Można się spodziewać, że do środka pola zostanie przesunięty Marek Zieńczuk, albo nawet Maciej Jankowski.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×