Robert Maaskant: Pracując w dużym klubie trzeba się liczyć z dymisją

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Po sobotniej porażce Wisły Kraków z Podbeskidziem Bielsko-Biała znów wytworzyła się gorąca atmosfera wokół trenera Roberta Maaskanta. Teraz Białą Gwiazdę czekają dwa trudne mecze - z Fulham Londyn w LE i z Cracovią w T-Mobile Ekstraklasie.

Czy Maaskant będzie obawiał się straty swojej posady, jeśli Wisła przegra oba najbliższe starcia? - Pracując w dużym klubie trzeba się liczyć z dymisją. Ja jednak nigdy tak nie myślę, po prostu robię swoje. Trener nie może snuć rozważań o presji pod jaką pracuje. Dwa mecze w takim klubie jak Wisła mogą zmienić wszystko. Mogą ci po nich postawić pomnik na Rynku (śmiech). Sądzę jednak, że ludzie zdają sobie sprawę, iż mieliśmy lub mamy siedem kontuzji, w tym tak ważnych piłkarzy jak Małecki, Genkow, Sobolewski czy Melikson. Liczyłem, że z szeroką kadrą będziemy mieli więcej punktów w lidze niż będący rok temu w podobnym położeniu Lech. I mamy ich więcej, ale nie mogę zapomnieć o wielkich pomyłkach. To mecze z Lechią i Podbeskidziem - powiedział Holender w rozmowie z Przeglądem Sportowym.

W czwartek Wisła zmierzy się na wyjeździe z Fulham Londyn. Anglicy będą chcieli na pewno zrewanżować się krakowianom za porażkę pod Wawelem, ale z drugiej strony - w niedzielę czeka ich derbowy pojedynek z Tottenhamem. Dla angielskich klubów grających w Lidze Europejskiej często ważniejsza jest Premier League. I chyba właśnie tutaj Wisła powinna szukać swojej szansy na punkty.

Źródło: Przegląd Sportowy.

Źródło artykułu:
Komentarze (0)