Wojskowi mają na swoim koncie sześć oczek i wygrana nad Rumunami zapewni im przynajmniej drugie miejsce w grupie. Tak ważnego meczu Legia nie grała od sezonu 2006/07, gdy w trzeciej rundzie eliminacji Ligi Mistrzów warszawiacy mierzyli się z Szachtarem Donieck. Wówczas spotkanie rewanżowe rozgrywane na Stadionie Wojska Polskiego z trybun śledziło jedenaście tysięcy ludzi, teraz na widowni może zasiąść ich trzy razy więcej.
- Nie chcę tego meczu przestawiać jako spotkania o awans - zastrzega jednak trener Maciej Skorża, usiłując zdjąć ze swoich podopiecznych zbędną presję. - Zrobimy swoje i zagramy najlepiej jak potrafimy - wyjaśnia były trener Wisły Kraków. Wtóruje mu najskuteczniejszy zawodnik Legii na europejskiej arenie, Miroslav Radović. - Trzeba wyjść na boisko i wykonać dobrą robotę, a po meczu zobaczymy, czy to wystarczy - przyznaje serbski pomocnik.
Jakiego spotkania spodziewa się w czwartek Skorża? - Drużyna Rapidu na pewno zagra od początku zdecydowanie bardziej agresywnie niż w Bukareszcie, gdzie trochę byli zaskoczeni naszą grą i długo nie potrafili wejść w mecz - przewiduje szkoleniowiec Wojskowych. - Myślę, że trener Lucescu będzie dążył do tego, by spotkanie od początku wyglądało tak, jak nasze domowe starcie z Hapoelem, gdy rywalowi udało się nas zepchnąć do obrony, my jednak także wyciągamy wnioski i zrobimy wszystko, by nie dopuścić do takiej sytuacji - zapewnia Skorża.
Rapid to niezły zespół, o czym w eliminacjach przekonał się Śląsk Wrocław, Rumuni także mają jednak słabsze ogniwa. - W niektórych elementach są ciut słabsi, co częściowo pokazaliśmy w Bukareszcie. Najważniejsze będzie przejęcie kontroli nad meczem i uniknięcie zepchnięcia przed rywala do obrony. Trzeba jak najdłużej utrzymywać się przy piłce, być drużyną, kolektywem, co ostatnio wychodzi nam coraz lepiej - wyjaśnia Skorża podkreślać, że najlepszym tego przykładem był niedzielny mecz w Poznaniu. - Z Lechem wielu zawodników zagrało słabiej, a mimo to nie pękliśmy i dzięki charakterowi potrafiliśmy wywieźć punkt z trudnego terenu.
Runda jesienna jest w pełni, a sytuacja kadrowa Legii wygląda zadowalająco. Do pełnej dyspozycji wrócił już Dickson Choto, z Rapidem nie zagrają za to Manu i Tomasz Kiełbowicz. Mimo absencji tego ostatniego Skorża w defensywie ma prawdziwe kłopoty bogactwa. - Chciałbym, żeby tak było w każdej formacji - uśmiecha się trener. - Niestety, ze względu na to jeden z zawodników nie zmieści się prawdopodobnie nawet w meczowej osiemnastce, mamy jednak tej jesieni jeszcze sporo grania i każdy dostanie szanse - zapewnia.
W tym sezonie Legia lepsze wyniki w europejskich pucharach osiąga poza własnym obiektem, gdzie potrafiła wygrywać z Rapidem, Gaziantepsporem i Spartakiem. - Ja osobiście nie widzę różnicy, gdzie gramy. Jak do tej pory w LE mamy za sobą siedem spotkań i do żadnego nie przystępowaliśmy z pozycji faworyta, przegraliśmy jednak tylko raz. To, że teraz zagramy u siebie gwarantuje, że nie przegramy. Myślę, że atmosfera i doping kibiców będą bardzo istotnymi czynnikami - nie ma wątpliwości Skorża.
- Długo czekaliśmy na tak ważny mecz i jak zagramy tak, jak w Bukareszcie, to nie mamy się czego obawiać i to my po spotkaniu będziemy się cieszyć - dodaje Radović. Legia nie przegrała od dziewięciu spotkań, ostatni raz bramkę straciła pod koniec września. Do meczu w LE jako zespół wyżej notowany przystępować będzie w tym sezonie po raz pierwszy, serbski pomocnik rywala się jednak nie boi. - Jesteśmy w sytuacji, w której wiele razy już sobie poradziliśmy, tak uważa w szatni każdy. Nie widzę, powodu, by tego nie powtórzyć - podsumowuje. Czwartkowe spotkanie rozpocznie się o godzinie 19:00.