- Jeśli mam być szczery, to jestem trochę zaskoczony pozycją Cracovii w tabeli, podobnie jak w zeszłym roku. Z drugiej strony po takim czasie może nie powinno mnie to dziwić? Cracovia ma całkiem niezłą drużynę. To na pewno nie będzie łatwy mecz, bo nie ma łatwych spotkań, tym bardziej takich jak te z Cracovią. Znam kilku zawodników jeszcze z ligi holenderskiej. Kiedy oglądam ich mecze, zawsze dziwię się, że zajmują taką pozycję - mówi opiekun mistrzów Polski.
Holender przyznał, że chociaż pojedynek z Cracovią jest jednym z tych, do którego specjalnie przygotowuje zespół, nie stosował żadnych wyjątkowych sposobów motywacyjnych: - Mamy wybrane mecze, przed którymi robimy coś specjalnego w tym zakresie i to jest jedno z tych spotkań, ale nie sądzę też, że musiałbym specjalnie motywować swoich piłkarzy przed takim meczem. Każdy jest gotowy na grę przeciwko Cracovii.
Maaskant wrócił jeszcze myślami do czwartkowego meczu fazy grupowej Ligi Europejskiej z Fulham w Londynie: - Może dla wielu ludzi w Polsce wyda się to dziwne, ale zagraliśmy niezły mecz. Wszystko rozbija się o detale - raz nie zdążył Czarek Wilk, raz nie było tam, gdzie powinien być Daniela Bruda. Pamiętajmy, że graliśmy bez kilku kontuzjowanych zawodników. Kiedy mieliśmy piłkę, radziliśmy sobie nieźle, ale byliśmy mniej skuteczni od Fulham. Nie musiałem więc pracować nad stroną mentalną zawodników, ale tylko odbudować ich fizycznie. Poza tym taki jest dzisiejszy futbol. Jeśli chcesz grać w Europie, musisz grać co kilka dni - to normalne. Zawodnicy są gotowi do gry we właściwym tempie. Jesteśmy przygotowani.
Zapewnił, że dotkliwa porażka z Fulham nie wprowadziła na Reymonta 22 nerwowej atmosfery: - Przegraliśmy 1:4, więc nikt nie jest szczęśliwy, ale jeśli miałbym porównać atmosferę sprzed roku do tej z teraz, to teraz jesteśmy silniejszym zespołem. Jeśli zobaczymy, gdzie byliśmy w tamtym roku, a gdzie jesteśmy teraz. Gramy obecnie z sześcioma kontuzjami i ciągle zdobywamy punkty. Niewiele brakuje nam do lidera, do czego zmierzamy, więc uważam, że jest lepiej. Na przypomnienie, że przed rokiem w ostatnim meczu przed derbami Wisła uległa 1:4 Lechowi w Poznaniu, by później wygrać przy Kałuży 1 1:0, Maaskant szeroko się uśmiechnął: - To w takim razie dobry znak.
Ponadto Wisła w tym sezonie przed derbami jest w podobnej sytuacji, co rok temu. Zajmuje 6. pozycję w tabeli (rok temu była 7.) i do lidera traci kilka punktów (rok temu 7, dziś 4). - Jesteśmy mocniejsi, bo mamy drużynę, mamy skład, w tamtym roku budowaliśmy zespół. Teraz oczywiście mamy problemy z kontuzjami, ale nie straciliśmy tylu punktów, jak na przykład Lech w ubiegłym sezonie, który też grał wtedy w europejskich pucharach - zapewnia Maaskant.
Opiekun Wisły potwierdził historię trenera Cracovii, Dariusza Pasieki, który na swojej przed derbowej konferencji prasowej zdradził, że pierwszą osobą jaką spotkał w Krakowie po objęciu Pasów, był właśnie Robert Maaskant. Obaj panowie ucięli sobie pogawędkę na Rynku: - Szedłem z żoną na kolację i nagle zobaczyłem go dwa metry od siebie. Dałem mu wskazówki, gdzie jadać w Krakowie. To otwarty człowiek, zna języki. Nasze spotkanie to dobry przykład na to, że nawet jeśli kibice się nienawidzą, ludzie pracujący w dwóch klubach potrafią się szanować.