Zmiennicy ograli Węgrów - relacja z meczu Polska - Węgry

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Reprezentacja Polski pokonała w Poznaniu Węgrów 2:1. Spotkanie oglądała garstka kibiców, którzy wielokrotnie podczas meczu pytali "gdzie jest orzeł?".

W tym artykule dowiesz się o:

Tylko dwóch zawodników - Jakub Błaszczykowski oraz Arkadiusz Głowacki - zachowało miejsce w składzie w porównaniu do meczu z Włochami. Zgodnie z zapowiedziami Franciszek Smuda dał szansę zmiennikom. Na poznańskim stadionie pojawiła się garstka kibiców.

180 sekund potrzebowali Polacy, aby stworzyć sobie pierwszą okazję strzelecką. Paweł Brożek źle przyjął futbolówkę, ale ta trafiła jeszcze do Jakuba Błaszczykowskiego, którego uderzenie było niecelne. Kilka chwil później powinno być 1:0, gdy w doskonałej sytuacji znalazł się Adrian Mierzejewski. Wybrał rozwiązanie siłowe i futbolówka wylądowała na bocznej siatce.

Węgrzy pierwszy raz poważniej zagrozili bramce strzeżonej przez Łukasza Fabiańskiego w 18. minucie. Wówczas mocny strzał Jozsefa Vargi pewnie chwycił polski golkiper. Później z dystansu przymierzył jeszcze Balazs Dzsudzsak i była to ostatnia akcja rywali w pierwszej połowie.

Tymczasem coraz więcej okazji mieli podopieczni Franciszka Smudy. Najpierw w 25. minucie Adam Bogdan obronił mocny strzał z rzutu wolnego autorstwa Mierzejewskiego, a następnie dwie okazje miał Paweł Brożek. W pierwszej sytuacji kapitalnie piętą podał Błaszczykowski, Brożek minął pilnującego go rywala i z lewej nogi uderzył nad poprzeczką. Chwilę później snajper Trabznosporu zbyt długo zwlekał z oddaniem strzału i przeciwnicy wybili mu piłkę.

W końcu, osiem minut przed końcem pierwszej połowy, zdobyliśmy bramkę. Błąd popełnił Bogdan, który wybił przed siebie strzał Mierzejewskiego, a Brożek tylko dopełnił formalności. Węgier to bramkarz Boltonu Wanderers i w tym sezonie tylko raz wystąpił w Premier League. W meczu z Chelsea Londyn puścił aż pięć goli i o jego "fachowości" może więcej powiedzieć choćby Frank Lampard.

Po zmianie stron na boisku zameldował się Rafał Murawski i już chwilę po wznowieniu gry powinno być 2:0. Kolejną świetną akcję przeprowadził Błaszczykowski, zagrał do Mierzejewskiego, którego strzał nogą obronił Bogdan. Tymczasem w 51. minucie zapachniało wyrównaniem. Fabiański wypuścił piłkę z rąk po dośrodkowaniu z lewego skrzydła, ale zdołał obronić strzał z bliska Tamasa Hajnala.

Fotorelacja z meczu Polska - Węgry - foto.sportowefakty.pl

To nie było pierwsze ostrzeżenie dla polskiej defensywy. Znów groźnie zaatakowali goście, ale uderzenie Zoltana Gery było niecelne. Później Tamas Priskin nie wykorzystał niezdecydowania stoperów i jego strzał z 15. metra obronił Fabiański. W między czasie Smuda zaczął dokonywać zmiany i na boisku pojawił się m.in. Robert Lewandowski. 20 minut przed końcem snajper Borussii Dortmund nie wykorzystał idealnego dogrania Łukasza Piszczka i jego strzał głową minął bramkę Węgrów. 180 sekund później z najbliższej odległości trafił futbolówką wprost w Bogdana.

Niewykorzystane sytuacje zemściły się w 77. minucie. Z prawego skrzydła dośrodkował Akos Elek, a niepilnowany Priskin tylko dołożył nogę i Węgrzy zdołali doprowadzić do wyrównania, z którego cieszyli się tylko osiem minut. Po świetnej akcji Błaszczykowskiego, piłkę na trzecim metrze otrzymał Lewandowski, ale ostatecznie to Vilmos Vanczak sam wpakował futbolówkę do swojej siatki.

Polska pokonała Węgry 2:1, ale mogła dużo wyżej. Nie wykorzystała wielu okazji, a prym wiódł w tym Adrian Mierzejewski. Najlepszym zawodnikiem wśród biało-czerwonych był Jakub Błaszczykowski.

Polska - Węgry 2:1 (1:0)

1:0 - Brożek 37'

1:1 - Priskin 77'

2:1 - Vanczak (sam.) 85'

Składy:

Polska: Fabiański - Wojtkowiak (83' Gol), Głowacki (58' Piszczek), Wasilewski, Komorowski, Dudka (65' Jodłowiec), Matuszczyk (46' Murawski), Błaszczykowski, Mierzejewski (73' Obraniak), Rybus, Brożek (66' Lewandowski).

Węgry: Bogdan - Varga, Vanczak, Juhasz ,Laczko, Koman, Sandor (46' Hajnal), Tozser (46' Elek), Dzsudzsak, Gera, Priskin (81' Feczesin).

Żółte kartki: Varga, Tozser (Węgry).

Sędzia: Hanner Kaasik (Estonia).

Widzów: 7000.

Źródło artykułu: WP SportoweFakty
Komentarze (0)