Josip Tadić: Wszystko siedzi w naszych głowach

Chorwacki napastnik Lechii Gdańsk, Josip Tadić jeszcze nie zdobył bramki od czasu podpisania kontraktu w Polsce. 24-latek wierzy jednak, że zespół się w końcu odblokuje, a przyczyn słabszej gry doszukuje się w głowach piłkarzy.

Lechia Gdańsk w ubiegłym sezonie prezentowała bardzo ciekawy styl gry, jednak teraz ma najsłabszą ofensywę w lidze. Trenera Tomasza Kafarskiego, zastąpił Rafał Ulatowski. Jak na tą zmianę zapatruje się Josip Tadić? - Każdy trener wprowadza do zajęć swoje własne metody. Myślę, że to będzie dla nas bardzo pozytywne. Zobaczymy w jakim kierunku poszliśmy na najbliższym meczu z Legią. To jeden z najlepszych zespołów w Polsce, jednak fajnie się gra przeciwko takim rywalom i uważam, że będzie dobrze - powiedział Chorwat, który rozumie decyzję włodarzy gdańskiego klubu. - Nie osiągaliśmy dobrych rezultatów, a w piłce nożnej normalnością w takim wypadku jest zmiana trenera, gdyż ciężko zmienić kilkunastu zawodników. Jesteśmy piłkarzami i musieliśmy to zaakceptować, żeby skupić się na treningach i na wygranych w kolejnych meczach - stwierdził napastnik w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl.

Od napastników wymaga się bramek, jednak Tadić jeszcze nie trafił w Polsce do bramki rywala. - To prawda, jeszcze nie udało mi się strzelić bramki mimo, że miałem na to szanse. Trzeba jednak przyznać, że nie stwarzamy podczas meczów zbyt wielu okazji do strzelenia bramek i to nasz największy problem. Wierzę, że w Warszawie będzie z tym lepiej. Jestem napastnikiem i chcę strzelać bramki - deklaruje piłkarz Lechii Gdańsk, dopatrujący się słabej postawy gdańskiego zespołu w myśleniu piłkarzy i podejściu po kilku nieudanych meczach. - Wszystko siedzi w naszych głowach i jak dotąd nie potrafiliśmy myśleć pozytywnie. Teraz to się zmienia. W drużynie panował jakiś strach przed grą, przed stwarzaniem sytuacji i wierzę w to, że wreszcie nadejdą zmiany. Jak nabierzemy pewności siebie, to będzie tylko lepiej - zakończył pozytywnie nastawiony do kolejnych spotkań Josip Tadić.

Źródło artykułu: