- Myślę, że szanse obu drużyn są równe. Pod względem sportowym GKS i Znicz prezentują podobny poziom. My mamy przewagę tego rodzaju, że w ubiegłym sezonie byliśmy rewelacją rozgrywek i nabraliśmy pewności siebie. Zdaję sobie jednak sprawę, że choć ostatnie ligowe pojedynki z GKS wygrywaliśmy 4:2 i 2:0, to w żadnym z nich nie było łatwo - powiedział Grembocki w rozmowie z serwisem SportoweFakty.pl.
Szkoleniowiec Znicza chce, by jego zespół odgrywał w I lidze równie wiodącą rolę, jak w rozgrywkach ubiegłych, ale wie, że nie będzie to łatwe. - Nie potrafię teraz powiedzieć, czy uda nam się utrzymać poziom z poprzedniego sezonu. Kilka drużyn jest od nas personalnie silniejszych i jeśli one nie będą zawodzić, to może być nam trudno dorównywać czołówce. Zapewniam jednak, że robię wszystko, byśmy walczyli o zwycięstwo w każdym meczu.
Największym problemem Grembockiego będzie z pewnością wypełnienie luki po królu strzelców ubiegłego sezonu, Robercie Lewandowskim, który odszedł do Lecha Poznań. - Nie mam w składzie drugiego takiego zawodnika i pewnie jeszcze długo nie będę miał. Piłkarze tak bramkostrzelni trafiają się raz na jakiś czas. Chciałbym, żeby w nowym sezonie zdobywanie goli rozłożyło się na kilku graczy. Trudno bowiem liczyć, że któryś z nich zacznie trafiać do siatki równie regularnie jak Robert.
Opiekun Znicza nie wie jeszcze, jaki rezultat w spotkaniu z GKS Jastrzębie będzie go satysfakcjonował, gdyż uzależnia to od sytuacji na boisku. - Jeśli tylko wyczujemy, że gospodarze są od nas słabsi, zrobimy oczywiście wszystko, by przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść. Gdyby jednak zdarzyło się tak, że będziemy mieli poważne problemy, wówczas trzeba będzie skupić się na tym, by meczu nie przegrać i remis nie będzie złym rezultatem. Wszystko okaże się jednak dopiero w trakcie spotkania - zakończył Grembocki.