Gorawski dla SportoweFakty.pl: Rozważam powrót do Polski

Gdy trzy lata temu Damian Gorawski wyjeżdżał z krakowskiej Wisły na podbój Rosji, uznawany był za jednego z najbardziej utalentowanych prawoskrzydłowych w naszym kraju. W barwach FK Moskwa 29-latek furory nie zrobił i zdecydował się na zmianę klubu. Piłkarz wybrał Szinnik Jarosław, jednak jak przyznaje był to duży błąd. Gorawski zapowiada, że w grudniu na pewno zmieni pracodawcę i nie wyklucza powrotu do Polski.

W tym artykule dowiesz się o:

Trzy lata temu opuścił Wisłę Kraków, kiedy FK Moskwa zapłaciło za niego prawie 2 miliony euro. Rok później Paweł Janas powołał wtedy 27-latka na Mistrzostwa Świata do Niemiec, jednak przez błędną decyzję lekarzy, którzy stwierdzili rzekomą wadę serca, Damian Gorawski musiał zostać w domu. Dziś w drużynie Szinnika Jarosław "Gora" jest gwiazdą, lecz mimo to zapowiada rozstanie się z zimnym Jarosławiem.

- Na pewno odejdę z Jarosławia. Zawodnikiem Szinnika jestem do końca roku i nie wyobrażam sobie, abym przedłużył tu umowę. W grudniu nie będzie trzeba za mnie płacić - stwierdza na początku rozmowy z portalem SportoweFakty.pl czternastokrotny reprezentant Polski Damian Gorawski.

Dlaczego Gorawski chce odejść z Szinnika? Piłkarz argumentuje swoją decyzję zdecydowanie niższym poziomem sportowym i organizacyjnym klubu z Jarosławia w porównaniu z zespołem z Moskwy. - Zawiodłem się na moim obecnym zespole, bo miałem inne oczekiwania. W porównaniu z FK Moskwa jest wielka różnica. Pod względem infrastruktury, poziomu sportowego i organizacyjnego, ale także samych zawodników jest przepaść między tymi klubami. Poza tym w Jarosławiu nie czuję się tak komfortowo jak w Moskwie - wyjaśnia.

Rok temu Gorawski był bliski podpisania umowy z portugalskim Uniao Leiria. Negocjacje upadły jednak w decydującej fazie i mimo deklaracji opuszczenia Rosji "Gora" znów został zawodnikiem zespołu z "Kraju Rad", tym razem Szinnika Jarosław. Tym razem 29-latek wstrzymuje się od zapowiedzi. - Nie chciałbym składać jakichś deklaracji i rzucać słów na wiatr. Rok temu mówiłem, że chcę wyjechać z Rosji. Była opcja z Niemcami, opcja z Portugalią, a los znów sprawił, że gram w rosyjskiej Superlidze. Chciałbym wyjechać na Zachód, do cieplejszego niż Rosja kraju, ale gdzie zagram szczerze nie mam pojęcia - przekonuje.

Wychowanek chorzowskiego Ruchu przyznaje, że z chęcią wróciłby do Polski. Już przed rokiem piłkarz był o krok od związania się trzyletnią umową z Wisłą Kraków, jednak dyrektor sportowy Jacek Bednarz zdecydował, że Gorawski nie jest tym, kogo klub w danym momencie potrzebuje. - Ciągle rozważam powrót do kraju i ta możliwość wydaje mi się bardzo ciekawa. Rok temu rozmawiałem z Wisłą i Lechem. Z trenerem Maciejem Skorżą odbyliśmy spotkanie i wydawało się, że porozumienie jest bardzo blisko. Pewne sprawy sprawiły jednak, że nie wróciłem do naszej ekstraklasy. Zobaczymy jak będzie tym razem - opowiada.

Nie jest tajemnicą, że w Rosji piłkarze mają gaże, o jakich mogą tylko pomarzyć futboliści z naszej ekstraklasy. Pomocnik Szinnika nie widzi jednak problemu i deklaruje, że jeżeli zgłosiłby się po niego klub z polskiej ligi, to nie będzie stawiał wielce wygórowanych żądań. - Wiadomo, że w Rosji piłkarzom płaci się bardzo dobrze. Gdybym jednak grał tylko dla pieniędzy, to przedłużyłbym umowę z FK albo Szinnikiem i inkasowałbym kolejne tysiące dolarów. Zdaję sobie sprawę, że jeżeli wróciłbym do Polski, musiałbym zgodzić się na obniżenie zarobków i nie jest to dla mnie problem - deklaruje.

- Człowiek jest przyzwyczajony, że w Rosji płaci się na naprawdę dobry poziomie, ale dla mnie najważniejsze jest to, żeby znaleźć sobie klub, w którym będę się dobrze czuł. Poza tym przecież zarówno Wisła, jak i Uniao Leiria nie proponowały mi wielkich gaż, a nie było problemów z dogadaniem się w sprawach finansowych - zdradza.

Gorawski przyznaje, że jednym z czynników motywujących go do zmiany klubu jest możliwość gry w reprezentacji Polski. Dotychczas piłkarz zaliczył czternaście występów z "orzełkiem" na piersi i liczy na kolejne. Do dziś nie może odżałować, że przez błąd lekarzy, którzy orzekli u niego wadę serca, nie pojechał na Mistrzostwa Świata w 2006 roku. - Cały czas marzę i po cichu liczę na powołanie. Kierunek wschodni jednak mało kto odwiedza i też dlatego chciałbym zmienić klub. Szkoda, że przez błąd lekarzy nie pojechałem do Niemiec na mundial, ale może uda się pojechać na RPA - kończy.

Komentarze (0)