Kazimierz Moskal: Trudno jest być liderem i bronić tej pozycji

Wisła Kraków prowadzona przez Kazimierza Moskala przełamała kryzys i wygrała w jaskini lwa ze Śląskiem Wrocław. Po meczu Kazimierz Moskal przyznał, że nie wie jak długo będzie opiekunem aktualnych mistrzów Polski.

Artur Długosz
Artur Długosz

Faworytem spotkania pomiędzy Śląskiem Wrocław a Wisłą Kraków byli zawodnicy z Wrocławia. Zawodnicy Białej Gwiazdy przełamali jednak kryzys i ze stolicy Dolnego Śląska wywieźli trzy punkty. - Przede wszystkim chciałbym pogratulować moim zawodnikom. Muszę powiedzieć, że pokazali, że są drużyną. Uważam, że w pierwszej połowie zagrali bardzo dobry mecz. W drugiej części gry po strzelonej przez nas bramce - kiedy się się gra z liderem na jego boisku - można się było spodziewać, że taki będzie przebieg spotkania. Myślę jednak, że ogólnie zagraliśmy dobre spotkanie. Niezmiernie cieszą mnie te trzy punkty. Były one dla nas bardzo ważne - powiedział Kazimierz Moskal.

Bohaterem drużyny z Krakowa został golkiper Sergei Pareiko, który bronił w nieprawdopodobnych sytuacjach. Co ciekawe na boisku w ogóle nie pojawił się David Biton, najlepszy strzelec Białej Gwiazdy. - Moja decyzja była taka, że Dudu Biton rozpocznie na ławce rezerwowych. Jednak potem przebieg spotkania wymusił na nas takie, a nie inne zmiany. Dudu po prostu nie mógł wystąpić w meczu. Pareiko po to tam stoi, żeby bronił pewne rzeczy - skomentował Moskal.

Zwłaszcza w pierwszej połowie piłkarze z Krakowa byli bardzo groźni po akcjach oskrzydlających. Z upilnowaniem Ivicy Ilieva nie radził sobie między innymi Piotr Celeban. - Mieliśmy grać szeroko na Ilieva i Boguskiego. Takie były założenia. Spodziewaliśmy, że Śląsk w momencie, kiedy my mamy piłkę, będzie przesuwał się w stronę futbolówki, a jedną stronę zostawiał wolną, gdzie mogliśmy stworzyć jakąś sytuację jeden na jeden. Tak chcieliśmy grać i to się sprawdziło - zaznaczył nowy trener wicemistrzów Polski.

Wisła Kraków ostatnio wpadła w poważny kryzys i przegrała trzy mecze ligowe z rzędu. Teraz jednak mistrzom Polski udało się zwyciężyć i zachować szanse na obronienie tytułu. - Już z Górnikiem Zabrze fragmentami graliśmy dobrze. Wierzę w ten zespół, że ma duży potencjał. Jeśli tak jest, to nie można ciągle przegrywać. W meczu ze Śląskiem spodziewaliśmy, że będzie to dobre widowisko, pełny stadion widzów. To też jakby wyzwala dodatkową motywację. Grało się przeciwko liderowi, więc ja byłem spokojny o to, że zespół będzie przygotowany do tego meczu. Przed tym meczem mówiono, że jeśli przegramy ze Śląskiem to stracimy na to szanse na mistrzostwo. Teraz wygraliśmy. Czy mamy szanse na mistrzostwo? Oczywiście, że będziemy walczyć. Nie wiem jak dalej będą się układały mecze, jak to będzie wyglądało. Myślę, że jest na to zbyt wcześniej. Nawet gdybyśmy przegrali to byłoby zbyt wcześniej na mówienie o tym, że już nie mamy szans, że Śląsk pewnie zmierza po tytuł mistrzowski. Piłka nożna jest czasami bardzo, bardzo nieprzewidywalna - podkreślił były piłkarz, który w przeszłości pracował pod okiem Oresta Lenczyka, aktualnego opiekuna Śląska.

Kazimierz Moskal Wisłę przejął po tym, jak z pracy zwolniono Roberta Masskanta. Nikt poważnie nie bierze pod uwagę tego, że z Białą Gwiazdą Moskal ma pracować dłużej niż tylko do przerwy zimowej. Co sądzi o tym sam główny zainteresowany? - Jestem pracownikiem klubu, jestem oddany temu klubowi i ktoś przez ten trudny okres musi Wisłę przeprowadzić, padło na mnie. Koncentrujemy się na najbliższym meczu. Co będzie dalej ze mną – nie wiem. Nie wybiegam tak daleko w przyszłość. Decyzja o tym co się stanie zimą będzie należała do zarządu, a później wspólnie z nowym trenerem będą podejmowane decyzje odnośnie kształtu drużyny na rundę wiosenną. Z nowym trenerem czyli nie wiem z kim. Jeśli decyzja będzie taka, że to będę ja, to będziemy wtedy wspólnie decydować. Nie mogę tego teraz powiedzieć - skomentował trener.

Wrocławianie przed meczem z Wisłą byli liderem T-Mobile Ekstraklasy. Zepchnąć z tej lokaty może ich teraz warszawska Legia. Tak się stanie wtedy, gdy drużyna Macieja Skorży wygra w sobotę w Kielcach z Koroną. - Zawsze trudno jest być liderem i bronić tej pozycji. W tamtym roku po rundzie jesiennej byliśmy na drugim miejscu i udało nam się Jagiellonię prześcignąć. W momencie, gdy objęliśmy prowadzenie w tabeli już go nie oddaliśmy. Jest jeszcze dużo meczów do końca i tak naprawdę ta liga rzeczywiście pokazuje, że mogą się dziać w niej różne rzeczy - podsumował Kazimierz Moskal.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×