Adamusowi powiedzieli "nie"
Sławomir Adamus przez półtora roku prowadził w drugoligowych rozgrywkach Stal ze Stalowej Woli. Niepowodzenia w obecnym sezonie i dość duża presja kibiców spowodowały, że władze Stalówki zdecydowały się rozwiązać umowę z dotychczasowym szkoleniowcem. - Zarząd postanowił rozwiązać umowę z dotychczasowym trenerem. Głównym powodem był niesatysfakcjonujący wynik sportowy, wyczerpała się formuła współpracy z trenerem. Chciałbym podziękować Adamusowi za te półtora roku współpracy. Przeżyliśmy lepsze i gorsze chwile. Szanujemy to, że zaczynał od zera. Trzeba to podkreślić - powiedział prezes Stali, Grzegorz Zając.
Kto następcą Adamusa?
W kuluarach pojawiało się wiele nazwisk nowego opiekuna Stalówki. Głównym kandydatem był Rafal Wójcik, ale ostatecznie, na skutek jego decyzji, to nie on będzie odpowiadał za wyniki klubu z Podkarpacia. Szanse mają na to z kolei Piotr Brzeziński, Maciej Huzarski i Mirosław Hajdo. Wydaje się, że największe szanse ma ten pierwszy. Władze Stali nie chcą jednak podejmować decyzji na wyrost. - Nie wymagajcie za szybko decyzji, bo nie chcemy jej podjąć zbyt pochopnie. Myślę, że przeciągu kilkunastu dni rozwikłamy tą zagadkę. Prowadzimy rozmowy, ale to nie jest tak szybko jakbyśmy sobie tego życzyli - stwierdził członek Rady Nadzorczej Piłkarskiej Spółki Akcyjnej Stal Stalowa Wola, Mariusz Szymański.
Trener zdecyduje o transferach, ale szału nie będzie
Włodarze zielono-czarnych przyglądają się kandydatom do gry w Stali. Decyzje personalne podejmować będzie jednak nowy trener, dlatego działacze powstrzymują się od wszelkich spekulacji. - Kolejne decyzje po konsultacji z nowym trenerem. Podobnie będzie ze wzmocnieniami. Trener powinien mieć wpływ na transfery. Chcę zaznaczyć, że jeśli chodzi o ruchy kadrowe, to nie spodziewałbym się hucznych nazwisk. Tym bardziej, że zajmujemy miejsce jakie zajmujemy i szanse na awans są czysto matematyczne. Musimy zweryfikować kadrę i rozważnie myśleć o wzmocnieniach - dodał Zając.
Pojawią się młodzi
Stal nie ma wielkich szans na awans. Władze chcą wykorzystać tą sytuację, aby powoli zacząć wpuszczać na boisko wychowanków Stali. - Personalne decyzje należą do trenera. Jeżeli uzna on, że ci młodzi gracze nadają się, to tak będzie - stwierdził prezes Stalówki. Zielono-czarni na pewno nie odpuszczą i jeśli tylko nadarzy się taka okazja, to ekipa z hutniczego grodu powalczy o awans. - Walczymy o najwyższą lokatę. Na pewno będzie taka tendencja, żeby korzystać jak najwięcej z wychowanków. Tylko trener musi określić czy oni po prostu podołają temu zadaniu. To będzie stopniowe wprowadzanie. W dłuższej perspektywie chcemy, aby drużyna była oparta na wychowankach - kontynuuje Szymański.
Stal do krezusów nie należy
Od dawna wiadomo, że podkarpackie ekipy nie są zamożne. W Stalowej Woli od bardzo dawna z finansami nie było dobrze. Aczkolwiek obecne władze starają się racjonalnie gospodarować środkami i zamykać budżet na zero. Podobnie powinno być i teraz. - Stan naszych finansów jest nieco skomplikowany. Mamy decyzją rady wyjść na zero. Generalnie sytuacja jest na tyle stabilna, że w dłuższej perspektywie wygląda to obiecująco - zakończył Mariusz Szymański.