Bogdan Pisz: Sytuacja w polskiej piłce to nie jest problem typu Michał Listkiewicz

Bogdan Pisz nie ukrywa, że dla niego postępowanie PZPN i przepisy wprowadzone dla klubów grających w II lidze to jest absurd i kosmiczne nieporozumienie. Nie rozumie on dlaczego w zespołach II ligi musi występować co najmniej dwóch piłkarzy poniżej 20. roku życia i uważa, że ewentualna zmiana na stanowisku prezesa Michała Listkiewicz nie poprawi sytuacji polskiego futbolu. Żeby coś zaczęło się zmieniać na lepsze trzeba zacząć od wymiany struktur Okręgowego Związku Piłkarskiego.

Pelikan Łowicz spadł w minionym sezonie z zaplecza ekstraklasy. Bogdan Pisz chciałby już w ciągu najbliższego sezonu wywalczyć powrót na zaplecze ekstraklasy. - Taki jest cel sportowców, trenerów, zawodników żeby walczyć o najwyższe cele. Natomiast dziwnym trafem ostatnimi czasy w naszym kraju dzieją się rzeczy, które nie powinny mieć miejsca i te sprawy sportowe jeżeli chodzi o awanse spadki utrzymania zeszły na drugi plan. Liczy się układowość, układowość i jeszcze układowość - uważa szkoleniowiec.

- Na pewno chciałbym żeby Pelikan powrócił na zaplecze ekstraklasy. Ja znam trochę bardziej realia polskiej piłki i sytuację jaka w niej panuje. Jeżeli ekstraklasa będzie powiększona o te dwa zespoły to naturalną koleją rzeczy byłoby wprowadzenie do pierwszej ligi dwóch zespołów. Dla mnie głupim pomysłem byłoby zachowanie statusu 16 zespołów, jeżeli jest taka możliwość żeby mogło tam grać zespołów 18. Natomiast do drugiej ligi weszłyby kolejne dwa zespoły, które mogłyby grać w klasie wyższej. Nas jest na to stać, mamy zespół, spełniamy wszystkie warunki. Natomiast znając panów, którzy o tym decydują, to mogą wyjść z takiego założenia, że jeżeli Pelikana nie wprowadzą do I ligi to kto w Łowiczu się odezwie? Bo jeżeli chodziłoby o zespół znany albo z Górnego Śląska, czy z Warszawy, czy z Łodzi to wtedy podniósłby się lament dlaczego tak jest a nie inaczej. Natomiast takie zespoły jak Pelikan Łowicz no to każdy traktuje lekko z przymrużeniem oka. Jeżeli w sporcie nie będzie wygrywał sport to my naprawdę nie mamy czego szukać na arenie międzynarodowej jako reprezentacja, czy jako zespoły klubowe w Pucharach bo to jest naturalny hamulec, który blokuje rozwój piłkarstwa w Polsce - dodaje.

- Jeszcze chciałem nawiązać do przepisu, który został wprowadzony jeżeli chodzi o II ligę. Mówi on o tym, że ja muszę mieć w składzie dwóch młodzieżowców, czyli zawodników z rocznika 1988. Ja mam pytanie co mam powiedzieć zawodnikom, którzy mają 21-22 lata są utalentowani, młodzi, chcieliby grać w piłkę natomiast nie mogą bo durny przepis blokuje im miejsce w drużynie!? A muszę wystawiać zawodników słabszych, jeżeli miałbym zawodnika 19-20 latka, który byłby lepszy od tego 21-latka to nigdy by nie siedział na ławce rezerwowych! To jest jakaś bzdura i kosmiczne nieporozumienie to co się wydarzyło, bo jak można, sugerować trenerowi kogo ma wstawiać do składu!? I tym samym w sytuacjach kiedy Ci młodzieżowcy lepsi grają w Młodej Ekstraklasie albo I lidze. A my mamy ogrywać w II lidze polskiej zawodowej młodzieżowców, którzy niekoniecznie nadają się do gry w tej lidze. Ja się teraz chciałem zapytać kogo ja mam przeprosić? Czy tego chłopaka, którego wystawię i którego będą kibice wyzywać czy wygwizdywać? Czy jego rodziców za to, że on musi grać? Czy mam przeprosić zawodników, którzy będą siedzieć na ławce? Czy mam przeprosić zawodników, którzy nie będą się łapać do kadry meczowej? Bo ja muszę, w kadrze meczowej 4 zawodników poniżej 20. roku życia. To jest totalny absurd. Za młodzieżowca muszę wstawić na boisko młodzieżowca. A nie mogę mieć w zespole tylko dwóch młodych piłkarzy, bo co będzie jak złapią kontuzję? Będę musiał grać albo w 10 albo w 9. To jest dla mnie absurdalny przepis - nie kryje żalu Bogdan Pisz.

- Chodzi o zdrowy rozsądek. Jeżeli ktoś by się zastanowił nad tym poważnie i głęboko to myślę, że taki durny przepis by nie wszedł w życie. To nie jest przepis, który może komukolwiek pomóc. Ani mnie, ani zawodnikom, których ja będę musiał wstawiać, ani tym zawodnikom, którzy mogliby grać, a nie będą grali, bo nie będzie dla nich miejsca bo muszę trzymać miejsce dla czterech graczy poniżej 20. roku życia - wyjaśnia.

Trener zauważa, że ten przepis wymusza prowadzenie innej polityki transferowej. - To było przy polityce transferowej. W Łowiczu nie było takiego piłkarza i dlatego musieliśmy w ostatniej chwili ratować się transferami. I to jeszcze nie jest koniec, bo muszę pozyskać jednego młodzieżowca do gry bo dzisiaj mamy tylko trzech (Grzelczak, Bojaruniec i Osowski - przyp. red.). To jest tragiczne nieporozumienie. Człowiek, który przeforsował ten pomysł z młodzieżowcami powinien się bardzo głęboko zastanowić nad tym co robi - powiedział.

Bogdan Pisz nie chce oceniać działań członków PZPN-u. - Ja zostawię to tym ludziom, którzy tam pracują pod własną ocenę. Ich decyzje będę świadczyły o ich podejściu do tego jak powinno być w polskiej piłce.

- Sytuacja w polskiej piłce to nie jest problem typu Michał Listkiewicz. To są rozbudowane potężne struktury, w ośrodkach niższych, w Okręgowych Związkach Piłki Nożnej, które trwają tam od lat i tam nie można zrobić żadnej rewolucji bo po prostu są tak obwarowani przepisami i prawem wyborczym, że tam nie można nic zmienić. To jest taki zamknięty krąg, państwo w państwie jak Watykan we Włoszech, który rządzi się swoimi prawami. Wszyscy od lat wiemy, że jest źle i cały czas jest coraz gorzej, a to co zdarzyło się teraz przed rozgrywkami to już przybrało apogeum tego wszystkiego, i tylko jakiś gwałtowny ruch, jakaś taka przysłowiowa bomba powinna wybuchnąć i sprzątnąć ten cały bałagan raz na zawsze. Może z tego popiołu odrodziłoby się coś, z czego bylibyśmy później dumni - przedstawia swój sposób na rozwiązanie problemów trener.

- O każdym człowieku świadczą jego czyny. Jeżeli te czyny są złe i te postępowania niekorzystnie wpływają na rozwój polskiej piłki to dlaczego mamy w tym tkwić? - zakończył rozmowę.

Źródło artykułu: