Hop - Bęc po 17. kolejce T-Mobile Ekstraklasy

W ostatnie kolejce przed zimową przerwą z bardzo dobrej strony pokazało się kilku zawodników. Tym razem zawiodła natomiast ofensywa Legii Warszawa. Bardzo ciężko ogląda się to, co na boisku pokazują piłkarze Lechii Gdańsk.

W tym artykule dowiesz się o:

HOP

Widzew Łódź: Piłkarze tego klubu z Łodzi pokonali w ważnym dla siebie spotkaniu Górnika Zabrze. Dzięki temu zwycięstwu Widzewiacy mają 25 punktów i zima powinna być dla nich w miarę spokojna. Na szczególne wyróżnienie zasługuje natomiast dwóch zawodników Widzewa - Bruno Pinheiro i Ugochukwu Ukah. Ten pierwszy to bardzo pozytywna postać w Widzewie. Dobry duch II linii łodzian. W ostatnich tygodniach stanowił ważny filar gry swojego zespołu. Dwa tygodnie temu Portugalczyk zdobył gola decydującego o zwycięstwie w Poznaniu. W meczu z Górnikiem Pinheiro dzielił i rządził w środku pola za każdym razem, gdy miał piłkę przy nodze. Przyjemnie patrzy się na tego zawodnika zarówno w akcjach ofensywnych, jak i defensywnych. Ukahowi natomiast powołanie do reprezentacji Nigerii dodało ogromnej pewności siebie. Obrońca Widzewa stał się wręcz ścianą nie do przejścia.

Polonia Warszawa: W szlagierze 17. kolejki T-Mobile Ekstraklasy Polonia Warszawa pokonała Wisłę w Krakowie 1:0. Bramkę na wagę trzech punktów dla Czarnych Koszul zdobył Pavel Sultes. Dzięki tej wygranej warszawianie zimę spędzą na najniższym szczeblu podium. Było to trzecie z rzędu zwycięstwo Czarnych Koszul w rozgrywkach ligowych. Zimą w klubie prawdopodobnie nie dojdzie do wielkich transferów, ale... - Mam nadzieję, że coś się wydarzy. Na razie nie chcę na ten temat mówić jednak nic konkretnego poza tym, że bardziej będziemy się rozglądali za wzmocnieniami w formacji ofensywnej - komentuje Jacek Zieliński, trener Polonii.

Artjom Rudnev i Marek Zieńczuk: Napastnik Lecha Poznań ustrzelił czwartego w rundzie hat-tricka. Na swoim koncie ma on już dwa razy tyle goli, co drugi w zestawieniu Dudu Biton. To mówi samo za siebie. Bez Łotysza ofensywa Kolejorza praktycznie nie istnieje. W ostatniej w tym roku ligowej kolejce hat-trickiem popisał się także Marek Zieńczuk, pomocnik Ruchu Chorzów. Były reprezentant Polski na zdobycie trzech goli potrzebował zaledwie trzynastu minut. - W meczu z Koroną zdobyłem chyba najbrzydsze bramki w karierze. To pewne kuriozum. Pamiętać trzeba, że liczy się to co jest w sieci. Chciałbym nawet do końca kariery zdobywać takie gole. Byle tylko piłka wpadała - mówił po spotkaniu w rozmowie portalem SportoweFakty.pl pomocnik Niebieskich. Wyróżnić trzeba także Marka Wasiluka ze Śląska Wrocław, który po swoim wejściu na boisko z ławki rezerwowych najpierw popisał się asystą, a potem sam wpisał się na listę strzelców.

BĘC

Ofensywa Legii Warszawa: Wszyscy spodziewali się, że Legioniści lekko, łatwo i przyjemnie rozprawią się z Cracovią. Tak się jednak nie stało, a potyczka zakończyła się bezbramkowym remisem. Na potknięciu Legii skorzystał Śląsk Wrocław, który nad zespołem Macieja Skorży ma już cztery punkty przewagi. W ostatniej serii gier Danijelowi Ljuboji i Miro Radoviciowi tym razem nie pomogły piętki i inne techniczne sztuczki. Piłkarze Legii, w konfrontacji z dobrze zorganizowaną obroną Cracovii, byli zagubieni i kompletnie bezradni. Roszczenia Skorży o wzmocnienia w ataku są więc uzasadnione.

Lechia Gdańsk: O Lechistach tym razem będzie krótko - "Tego nie da się oglądać. Gdańszczanie muszą wziąć się do roboty, jeśli chcą żeby na wiosnę ktokolwiek chciał przyjść na PGE Arenę Gdańsk" - donosi nasz korespondent z Gdańska. W środę postanowiono, że Rafał Ulatowski wiosną nie poprowadzi Lechii. Kto będzie jego następcą? Ktokolwiek nim zostanie to przed nim będzie postawione bardzo trudne zadanie wyprowadzenia Lechistów na dobre tory. Czy ktoś jest w stanie tego dokonać?

Korona Kielce: Niemal przez całą pierwszą połowę piłkarze Korony sprawiali na boisku w Chorzowie wrażenie, że przyjechali na Cichą odrobić pańszczyznę. W efekcie po ponad półgodzinie Niebiescy prowadzili 3:0. Skończyło się na wygranej Ruchu 4:1. Szkoleniowiec Korony porażkę wziął na siebie. Jednak Leszek Ojrzyński przytomnie zauważył, że po meczu każdy jest mądrzejszy o wynik. - Mogłem inaczej zestawić skład zestawić i określić inną taktykę - powiedział trener. Co na to sami piłkarze złocisto-krwistych? - Pierwsza połowa okazała się dla nas brutalna - zaznaczył Artur Lenartowski.

Źródło artykułu: