Na pytanie czy nominacje zostały wysłane w ciemno, Leo Beenhakker odpowiedział: - A co innego miałem zrobić? Ale nie dramatyzowałbym z tą ciemnością. Wielu z tych chłopców znam i oglądałem na żywo nie raz i nie dwa.
Holender zastrzegł też, że powołanie zawodników w taki sposób jest dla niego smutną sytuacją i dla wszystkich zainteresowanych polską piłką. Szkoleniowiec reprezentacji przyznał też, że w ponad 40-letniej karierze jest to dla niego zupełna nowość.
- Chcę zaznaczyć: to nie jest tak, że sztab szkoleniowy reprezentacji nie wiedział, co z tym fantem zrobić. My tych wszystkich powołanych piłkarzy znaliśmy już wcześniej, chociażby z występów w poprzednim sezonie. Mamy wiele list z nazwiskami piłkarzy do sprawdzenia. Są osobne z reprezentantami do lat 20, 21 oraz 23 - wyjaśnia trener.