"List otwarty SKWK do Pana Bogusława Cupiała.
Szanowny Panie Bogusławie,
w najbliższych dniach podjęta zostanie decyzja, kto będzie sprawował obowiązki trenera pierwszej drużyny naszego klubu. Mamy świadomość, że przy jej podejmowaniu będzie Pan musiał uwzględnić wiele argumentów i podpowiedzi. Byłoby nam niezmiernie miło, gdyby w trakcie ich rozpatrywania zechciał Pan wziąć pod uwagę także nasze zdanie.
Wszyscy mamy jeszcze świeżo w pamięci wydarzenia minionej środy. To, co wydarzyło się 14 grudnia 2011 roku na stadionie przy Reymonta, przejdzie, ba, już przeszło do historii polskiej piłki. Niezwykle rzadko bowiem zdarza się, aby polskie zespoły wygrywały "coś" w ostatniej chwili, rzutem na taśmę. Zazwyczaj jest tak, że to drużyny z kraju nad Wisłą otrzymują – używając terminologii bokserskiej - nokautujący cios w końcówce meczu. Nas, wiślaków, w ostatnich latach los doświadczył w ten sposób kilkakrotnie. Dzisiaj jednak o tym już nie pamiętamy. Dzisiaj żyjemy tylko i wyłącznie wielką glorią, wspaniałym sukcesem. Sukcesem, którego nie byłoby, gdyby nie człowiek, dla którego Wisła jest czymś więcej niż klubem sportowym, czymś więcej niż miejscem pracy. Człowiek, który jest Wiślakiem przez największe z możliwych "W". Człowiek, który dla Białej Gwiazdy zrobił w swym życiu bardzo wiele, a który może zrobić dla niej jeszcze więcej.
Mogą znaleźć się malkontenci, którzy stwierdzą, że zasługa Kazimierza Moskala w środowej wiktorii jest niewielka. Że tak właściwie, to bardziej Fulham przegrało awans niż Wisła go wywalczyła. Że Twente Enschede grało w Krakowie w rezerwowym składzie. Że jego umiejętności trenerskie nie predestynują go do prowadzenia drużyny mistrza Polski. Cóż, każdy ma prawo do własnego poglądu. My jednakże uważamy, że nie przeżylibyśmy w minioną środę tych wszystkich fantastycznych chwil, gdyby nie Kazimierz Moskal. Wszak to nie kto inny, jak właśnie on, potrafił w ciągu kilku ostatnich tygodni tchnąć w naszą drużynę wiarę w sukces. To nie kto inny, jak właśnie on, zmienił jej styl gry. To wreszcie nie kto inny, jak Kazimierz Moskal, nie bał się podjąć trudnych decyzji personalnych przy ustalaniu składu. A że przy okazji dopisało mu nieco szczęście. No cóż, są takie stare, wyświechtane przysłowia, mówiące o tym, komu tak naprawdę w życiu dopisuje fortuna, do kogo świat należy. Do odważnych świat należy, a szczęście sprzyja lepszym.
Panie Bogusławie,
jako kibice Wisły Kraków pragnęlibyśmy, aby trenerem naszej ukochanej drużyny był Wiślak z krwi i kości. Taki Wiślak, jakim jest Pan, jakimi jesteśmy my wszyscy. Naszym pragnieniem jest Wielka Wisła, jeszcze większa niż jest obecnie. Wisła bezkonkurencyjna dla rywali w kraju. Wisła, z którą liczyć się będą największe kluby w Europie. Wisła, w składzie której wychowankowie Białej Gwiazdy stanowić będą znaczącą siłę. Naszym zdaniem, pozostawienie Kazimierza Moskala na stanowisku pierwszego trenera takie nadzieje na przyszłość daje. I o to Pana prosimy.
Zarząd Stowarzyszenia Kibiców Wisły Kraków"
Kazimierz Moskal jest trenerem Wisły od 7 listopada, kiedy zastąpił Roberta Maaskanta, którego był asystentem. Biała Gwiazda pod jego wodzą w lidze odniosła dwa zwycięstwa i poniosła dwie porażki, natomiast w Lidze Europejskiej sięgnęła po dwa zwycięstwa i awansowała do 1/16 finału rozgrywek.