Moja przyszłość jest w rękach Rady Nadzorczej - rozmowa z Pawłem Hytrym, prezesem Zagłębia Sosnowiec

 / Znicz
/ Znicz

Zagłębie Sosnowiec pół roku temu wniosło do Trybunału Arbitrażowego przy PKOL odwołanie od kar dyscyplinarnych nałożonych przez PZPN. Sprawa nie została rozpatrzona do dzisiaj, bo... klubowi działacze nie zapłacili wymaganej kaucji, wynoszącej 4 tys. złotych. Oto co na temat ma do powiedzenia prezes klubu Paweł Hytry.

Piotr Tafil: Kiedy dowiedział się pan o tym, że termin uiszczenia kaucji już dawno minął?

Paweł Hytry: - W zeszłym tygodniu.

I jaka była pańska pierwsza reakcja?

- Powiedziałbym, że niefajna. Byłem bardzo zaskoczony tym, czego się dowiedziałem.

Zarząd zareagował, wydając oświadczenie, w którym jako winnych wskazuje pośrednio reprezentującą klub kancelarię prawniczą.

- Ta kancelaria reprezentowała nas w tej sprawie. Samo nasuwa się to co pan powiedział.

Czy zamierzacie podjąć kroki prawne przeciwko tej kancelarii?

- To jest jeszcze za świeża sprawa. Zastanawiamy się nad tym. Decyzję podejmie Rada Nadzorcza i właściciel.

Kiedy poznamy tą decyzję?

- Planowane jest moje spotkanie z Radą Nadzorczą. Szczegóły będę znał w tym tygodniu.

A nie zastanowiło was to, że przy składaniu tego typu wniosków czy to w sądach powszechnych, czy sportowych, przeważnie płaci się za rozpatrzenie sprawy?

- To był okres tuż przed rozpoczęciem ligi. Mieliśmy do załatwienia mnóstwo innych spraw. Wszystkie prawne rzeczy oddaliśmy w ręce profesjonalnej kancelarii prawniczej, która miała nas na bieżąco informować.

W jaki sposób zarząd prowadził deklarowaną walkę o dobre imię Zagłębia, nadszarpnięte po aferze korupcyjnej?

- Przede wszystkim pozbyliśmy się z klubu ludzi, którzy byli podejrzani o ten proceder. Próbowaliśmy też przyciągnąć kibiców. A byliśmy jedynym klubem, na którym nikt, łącznie z mediami nie pozostawiał suchej nitki. Ciężko było walczyć z wiatrakami.

Czy wytoczyliście procesy osobom, które przez swoje działania naraziły na szwank dobre imię klubu?

- Czekamy na decyzje sądów jeśli osoby te zostaną skazane, wtedy my wytoczymy sprawy.

Ile razy drużyna wychodziła na mecze w koszulkach z napisem "Nie dla korupcji"?

- Nie pozwolono nam na to. Ekstraklasa nie wyraziła zgody.

Na wywieszenie tego hasła na Stadionie Ludowym, też wam nie pozwolono?

- Tą sprawą zajmował się pan Grzegorz Baran, ale z tego co wiem, wszystkie nasze próby kończyły się brakiem akceptacji ze strony Ekstraklasy. W tej kwestii są bardzo duże obwarowania. Groziły nam poważne kary finansowe.

Deklarowaliście również organizowanie różnego rodzaju turniejów i konferencji pod hasłem walki z korupcją. Na to zgoda nie była chyba potrzebna?

- Ciężko mi mówić na ten temat, bo ja się tym nie zajmowałem, tylko prezes Grzegorz Baran.

Pan Grzegorz Baran odszedł z klubu pół roku temu, a sprawa dalej stoi w miejscu.

- Tak to wygląda. Nikt się tym później nie zajął.

Dlaczego?

- Mieliśmy bardzo ciężki rok. Cały czas coś się działo pozasportowego. Choćby sprawa meczu z ŁKS-em. Wyszedł Widzew, wyszedł Lubin, a Zagłębie dalej pozostawało tym najgorszym klubem.

Może atmosfera wokół klubu nie była najlepsza właśnie przez brak tego typu akcji?

- A proszę mi powiedzieć co zorganizował Widzew, czy Zagłębie Lubin?

Widzew podjął współpracę z Amnesty International, międzynarodową organizacją zajmującą się min. walką z korupcją.

- Powiedzmy, że ja o tym nie słyszałem, ale to pan jest dziennikarzem i mam pan prawo być lepiej poinformowany.

Czy możliwość uiszczenia tej kaucji przepadła już definitywnie?

- Kaucję uiściliśmy już w ostatnich dniach. Teraz pracujemy nad tym, żeby nasze odwołanie zostało rozpatrzone. Mamy nadzieje, że te minusowe punkty zostaną nam zwrócone.

Oddał się pan do dyspozycji zarządu. Rozważał pan możliwość rezygnacji z piastowanego stanowiska?

- To równoznaczne. Rozmawiałem już z właścicielem, teraz muszę się spotkać z Radą Nadzorczą, która podejmie decyzję.

Komentarze (0)