Były zawodnik Beitaru Jerozolima nieoficjalny debiut w barwach Czarnych Koszul zaliczył przed tygodniem w Gdyni. Na murawie pojawił się po przerwie, zagrał jako ofensywny pomocnik podwieszony pod Daniela Sikorskiego i zebrał bardzo dobre recenzje. - Pozycja, na której grałem, jest dla mnie najlepsza, najbardziej lubię na niej występować - nie krył po meczu w rozmowie z oficjalnym serwisem internetowym stołecznego klubu.
Przeciwko Zniczowi Baruchyan wystąpił już od początku, choć trudno powiedzieć, że znalazł się w składzie mocniejszym, bo trener Zieliński w Pruszkowie zamierzał dać szansę każdemu z dostępnych graczy i zmontował dwie w miarę równorzędne jedenastki. - Większych założeń taktycznych na ten mecz nie mieliśmy, bo chciałem dać pograć wszystkim zawodnikom - nie krył po ostatnim gwizdku szkoleniowiec Czarnych Koszul.
Zestawieniom daleko było do przypadkowości, bo grającego pod napastnikiem Baruchyana ze środka pola wspierali Łukasz Trałka i Robert Jeż. Jesienią na pozycji przeznaczonej dla nowego nabytku zazwyczaj występował właśnie były gracz Górnika, Zieliński kilkanaście dni temu w rozmowie ze SportoweFakty.pl zapowiedział jednak, że o miejsce w składzie Izraelczyk i Słowak bezpośrednio rywalizować nie będą, bo na boisku chciałby mieć obu jednocześnie.
- W niektórych meczach jesienią graliśmy już w ten sposób, że Robert występował w środku pola, to nie wzięło się z kapelusza. Chcemy do maksimum wykorzystać potencjał jaki mamy w środku pola i to jest jeden z pomysłów. Rzadko który trener chce trzymać dobrego zawodnika na ławce rezerwowych - nie kryje szkoleniowiec Czarnych Koszul.
Tercet Trałka - Jeż - Baruchyan w centralnej części boiska operował także w drugiej połowie spotkania z Arką. Mecze z Gdyni i Pruszkowie miały dla Polonistów charakter treningowy, czas na szlifowanie taktyki przyjdzie dopiero podczas zgrupowania w Turcji, już teraz można jednak przypuszczać, że jednoczesne przebywanie na murawie wspomnianej trójki nie jest przypadkowe i tak właśnie może wyglądać środek pola Czarnych Koszul w wiosennej części rozgrywek T-Mobile Ekstraklasy, choć Zieliński ma jeszcze do dyspozycji Tomasza Jodłowca i Łukasza Piątka.
Sam Baruchyan w meczu ze Zniczem potwierdził, że jest graczem nieprzeciętnym, choć na tle tak miernego rywala w wyciąganiu daleko idących wniosków trzeba być powściągliwym. Izraelczyk nieźle operuje piłką, na doskonały przegląd pola i jest zaawansowany technicznie, jak na razie - co oczywiste - brakuje mu jednak zgrania z kolegami. Pod koniec pierwszej części gry 27-latek mógł nawet strzelić swojego premierowego gola w barwach Czarnych Koszul, po kapitalnej wymianie piłki z Jeżem znalazł się sam przed bramkarzem Znicza, pojedynek jednak przegrał.
- Widać, że w piłkę grać potrafi i naprawdę będzie wzmocnieniem tej drużyny - nie ma wątpliwości Zieliński. - Teraz już nasza w tym głowa, żeby to odpowiednio poukładać. Baruchyan ma wszystkie papiery na to, żeby być gwiazdą rozgrywek, ale zobaczymy, jak się zaprezentuje w zderzeniu z ligą - podsumowuje doświadczony szkoleniowiec. Kibice Izraelczyka ocenić będą mogli za miesiąc, gdy Czarne Koszule zagrają w T-Mobile Ekstraklasie z Łódzkim Klubem Sportowym.