Artur Długosz: Za wami drugi mecz sparingowy w zimowym okresie przygotowawczym. Łatwo z KS-em Polkowice nie było, zwłaszcza w pierwszej połowie, ale to jednak wy odnieśliście zwycięstwo.
Marek Wasiluk: Zgadza się. Dla nas wyniki na obecną chwilę nie są jednak najważniejsze. Nie musimy teraz imponować formą. Oczywiście zwycięstwo cieszy, bo po to gramy w piłkę nożną. Na razie są jednak inne cele. Formę mam nadzieję złapiemy za trzy, cztery tygodnie.
Czujecie jeszcze w mięśniach skutki obozu w Spale czy pomału już to z was schodzi?
- Jeszcze się to troszkę pewnie utrzyma. Forma ma być za trzy, cztery tygodnie na pierwszy mecz. Na tą chwilę forma nie jest nam więc jeszcze potrzebna do niczego.
Teraz to taki okres wyczekiwania przed obozem przygotowawczym na Cyprze?
- Na pewno, chociaż powiem szczerze, że ten okres przygotowawczy jest bardzo przyjemny i jakoś leci szybko. Teraz praktycznie spędzimy dwa tygodnie na Cyprze, a już tydzień później rozegramy mecz. Leci to błyskawicznie i już się bardziej nie możemy doczekać pierwszego meczu, niż obozu.
Na Cyprze czeka was jednak kilka sparingów i to potyczek z silnymi drużynami. Będzie się od kogo uczyć.
- To jest najważniejsze, bo nie jest sztuką, żeby w sparingach wygrywać po 3:0 czy 4:0 tylko żeby mieć jak najlepsze przetarcie przez meczami ligowymi, a czekają tam nas ciężkie potyczki, na przykład z Legią Warszawa czy Ruch Chorzów. To bardzo pozytywne, że zmierzymy się z takimi zespołami na Cyprze.
W pierwszym sparingu grałeś jako defensywny pomocnik, teraz jako środkowy obrońca. Jak myślisz na jakiej pozycji trener będzie cię wystawiał?
- Zobaczymy. Ja się jakoś nie określam. Dla mnie jedynym celem jest to, żeby wszystko z siebie dać w okresie przygotowawczym, być w jak najlepszej formie, a potem gdzie już będę grał to trener zadecyduje. On podejmuje takie decyzje.
Rundę jesienną zaczynałeś w podstawowym składzie Śląska. Myślisz, że teraz też od razu uda ci się wywalczyć miejsce w podstawowym składzie?
- To się dopiero okaże. Ja na razie nie walczę z nikim tylko z samym sobą. Chcę jak najlepiej przepracować okres przygotowawczy i nie mieć potem do siebie żadnych pretensji, że coś mogłem zrobić lepiej. Zobaczymy co mi to da.
Po zakończeniu rundy jesiennej spadł ci ten kamień z serca, że jednak zostajesz w Śląsku i nie trzeba będzie sobie szukać nowego klubu?
- Nie tak, że spadł mi kamień z serca. Oczywiście każdy zawodnik powinien mieć spokój i cieszę się, że to się tak ułożyło. Podpisałem teraz nową umowę na dłuższy okres i wiem na czym stoję. Gdybym nie związał się ze Śląskiem nowym kontraktem to miałbym jeszcze pół roku w Cracovii.
Do Śląska Wrocław przyszedł już Patrik Mraz i Dalibor Stevanović. Jacy to piłkarze?
- Na pewno się przydadzą. Wzmacniają rywalizację na dwóch, trzech lub nawet czterech pozycjach. Widać, że to zawodnicy z dobrych lig, doświadczeni. To bardzo pozytywne wzmocnienia.
Patrik Mraz to też rywal dla ciebie o miejsce w składzie...
- Każdy tutaj z każdym rywalizuje. Ja nie chcę mieć do siebie pretensji. Robię wszystko tak, żeby było dobrze. Na tym ma drużyna korzystać, a nie pojedynczy zawodnicy.