Nie wiadomo jak potoczyłby się mecz Śląska z Ruchem, gdyby sędzia Paweł Gilna początku spotkania nie bał się wyrzucić z boiska Jarosława Fojuta za faul na Macieju Jankowskim. W efekcie obrońca lidera otrzymał żółtą kartkę. Podobny los spotkał napastnika Ruchu Arkadiusza Piecha. - Krzyknąłem do sędziego: kartka, a sam ją dostałem - komentował po spotkaniu snajper Niebieskich.
Napastnik Ruchu, który pod koniec meczu wyrównał stan gry, miał kilka innych uwag do decyzji sędziego. - Wiadomo, ostatnie zdanie należy do arbitra. Miałem nadzieję, że Fojut wyleci z boiska. Dziwna to była decyzja - stwierdził piłkarz zwracając jednocześnie uwagę na sytuację, do której doszło kilka minut później. - Diaz po gwizdku strzelił do pustej bramki i zgodnie z przepisami powinien zostać za to ukarany. A nie był – dodał Piech.
Sędzia techniczny decyzję o ukaraniu żółtą kartką Arkadiusza Piecha tłumaczył faktem, że snajper z Cichej stosował wobec głównego rozjemcy... mobbing chcąc wymusić wykluczenie z gry Fojuta.
Warto wspomnieć, że już półtora roku temu doszło do pewnego zdarzenia z udziałem sędziego Pawła Gila i Arkadiusza Piecha (wideo). W spotkania z maja 2010 roku, gdzie Ruch podejmował Lecha, w końcówce sędzia nie odgwizdał ewidentnego faulu na wychodzącym na czystą pozycję napastniku Niebieskich. W doliczonym czasie gry Piech leżał na boisku, a Lechici czekając na rozwój wydarzeń nie wybijali piłki. Po chwili napastnik Ruchu wstał, ale jego koledzy nie zachowali maksymalnej koncentracji i po chwili Kolejorz zdobył gola. Jak się później okazało było to trafienie na wagę tytułu mistrzowskiego. - Źle się zachowałem. Miałem leżeć na boisku. Zabrakło mi doświadczenia - żałował wówczas Arkadiusz Piech.
Dodajmy, że napomnienie napastnika Niebieskich było jego drugim w sezonie. Piłkarz nie poniesie konsekwencji za próbę... sędziowania.