Nawałka: Brakowało nam płynności

Przed pierwszym gwizdkiem sędziego w starciu Górnika z Legią, śląski zespół był skazywany na pożarcie. Ostatni gwizdek arbitra w tym spotkaniu dał jednak zabrzanom znak do rozpoczęcia fety z okazji triumfu w szlagierowym spotkaniu.

Marcin Ziach
Marcin Ziach

Po meczu w sztabie Górnika nikt nie ukrywał, jak wielką wartość dla jego zespołu mają trzy punkty zdobyte w szlagierze. - Spotkały się dwa zespoły, mające zupełnie inne aspiracje. Legia gra w europejskich pucharach i walczy o mistrzostwo Polski. My ze względu na ciężką sytuację, w jakiej się znajdujemy borykamy się w dolnej części tabeli. Dla nas każdy punkt jest na wagę życia w tej lidze - przyznaje Adam Nawałka, trener zabrzańskiej drużyny.

W trakcie spotkania z gry więcej miała Legia, ale miało to znikomy wpływ na wynik pojedynku. - Przed meczem Legia była krok przed nami, bo miała już na koncie pierwszy mecz o stawkę, grając go na wysokim poziomie, z bardzo dobrym rywalem. To miało dla obrazu tego spotkania olbrzymie znaczenie. Legia prezentowała większą swobodę w operowaniu piłką, co bardzo mi się w grze tej drużyny podoba. Potencjał tej drużyny jest naprawdę duży - przekonuje szkoleniowiec drużyny z Roosevelta.

Dla Górnika pojedynek ze stołeczną drużyną miał jeden cel. - Liczyły się dla nas trzy punkty, bo wiedzieliśmy, w jakiej sytuacji w tabeli się znajdujemy i jak grały drużyny plasujące się bezpośrednio przed nami. W swojej grze postawiliśmy na efektywność, by prostymi środkami dojść do celu. Za porażkę ładną dla oka jeszcze nikt nigdy punktów nie dostał - zauważa Nawałka.

W obozie śląskiej drużyny nikt nie przestraszył się wyżej notowanego rywala. - Nie interesowało nas naprzeciwko kogo stajemy. O godzinie rozpoczęcia meczu wyszło na boisko jedenastu facetów, którzy wyszli na boisko po to, żeby zdobyć trzy punkty. Nie interesowało ich z kim grają i co drużyna przeciwna potrafi. Celem było zwycięstwo i udało im się ten cel osiągnąć, za co moim zawodnikom należą się słowa uznania - dowodzi opiekun Trójkolorowych.

- Stanęliśmy do walki i tę walkę wygraliśmy. Były w naszej postawie dobre momenty, ale były też takie, nad którymi musimy jeszcze długo pracować. Na pewno wpływ na to, że w naszej grze brakowało płynności miał fakt, że przez dziesięć dni nie ćwiczyliśmy na naturalnej murawie. W planach były treningi takie treningi, ale aura te nasze zamierzenia pokrzyżowała i my musieliśmy się do tego dostosować - wyjaśnia trener drużyny 14-krotnych mistrzów Polski.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×