Paweł Patyra: Przed spotkaniem z Motorem Lublin w grę wchodziło tylko zwycięstwo?
Tomasz Lisowski: Przyjechaliśmy z założeniem, że mamy wywieźć stąd 3 punkty i nam się to udało.
Wiedzieliście czego spodziewać się po lubelskiej drużynie?
- Mieliśmy rozszyfrowany Motor. Może nie w stu procentach, ale widzieliśmy, że ma on najsilniejsze te 20-30 początkowych minut. Ustawiliśmy się i udało nam się to przetrzymać. Odpowiedzieliśmy jedną bramką i udało nam się to dowieźć do końca.
Mecz nie był jednak porywającym widowiskiem. Widzew nie stworzył zbyt wielu sytuacji podbramkowych.
- Motor też nie prezentował wysokiego poziomu. Byliśmy przekonani, że gra w I lidze będzie tak wyglądała. Duże umiejętności to nie wszystko, tu będzie trzeba zostawić dużo siły i walki.
Jesteście jednak głównym kandydatem do awansu...
- Można powiedzieć, że jednym z wielu. Głównym to może nie. Będziemy robić wszystko, żeby jak najszybciej zapewnić sobie ten awans.
W Lublinie zagraliście z zaklejonym logo Orange na strojach. Nie otrzymaliście jeszcze nowych kompletów?
- Jeszcze nie doszedł nowy sprzęt Pumy, czekamy… Jest tak, jak jest. Z tego co wiem, do końca mamy czekać na decyzję, co jeszcze będzie z nami.
Można powiedzieć, że było to dla pana udany powrót na Lubelszczyznę?
- Zgadza się (śmiech). Bardzo dobrze czułem się w Górniku Łęczna. W dzisiejszym meczu może nie aż tak dobrze, ale wynik cieszy.
Egipskie ciemności, w jakich przyszło wam grać w końcówce, to rzecz niespotykana. Grał pan już kiedyś w takich warunkach?
- Pierwszy raz spotkałem się z czymś takim. Było ciężko w takich warunkach. Trudno było zobaczyć bramkę, a co dopiero piłkę.
I-ligowy Widzew ma dwóch kadrowiczów...
- Myślę, że trener sugerował się występami z tamtego sezonu. W tej rundzie trener Leo Beenhakker, tak samo jak jego asystenci, jeszcze nie widzieli nas w akcji.
Teraz droga do reprezentacji będzie dłuższa?
- No, nie wiem... Na dzień dzisiejszy jestem w Widzewie, będę chciał grać tutaj jak najlepiej. Oby trener Leo Beenhakker mnie cały czas powoływał.
Pan i Piotr Kuklis to jedyni reprezentanci I ligi podczas zgrupowania kadry we Wronkach. Pańskim zdaniem, w przyszłości selekcjoner może zasugerować się ligą, w której gra Widzew?
- Może tak będzie, ale myślę, że jak będą wyniki i dobra gra, to nie będzie przeszkód, żeby trener mógł nas nadal powoływać.