Grosicki jest czołową postacią Sivassporu - Polak asystuje i strzela bramki. "Grosikowi" żyje się jednak ciężko w Sivasie. - Miasto jest trudne do życia, przeważnie siedzę w domu. Czasami wyskoczymy z Dominiką do restauracji, ale już pochodzić po galerii handlowej nie można. Bo nie ma. Do baru z chłopakami nie wyskoczymy. Też nie ma. Po meczu człowiek chciałby w dyskotece nogą poruszać, a nie może. I te rytuały. Przed sezonem spotkaliśmy się całą drużyną, przyszedł szaman, wyjął nóż i zarżnął jakieś zwierzę. Baran to chyba był, pewny nie jestem bo nie patrzyłem. Kazali mi maczać palce w jego krwi, żeby przez najbliższy rok omijały mnie kontuzje - powiedział polski piłkarz w rozmowie z Przeglądem Sportowym. Kontuzje rzeczywiście omijają Kamila Grosickiego, ale palców w krwi i tak nie maczał.
Polak zapewne opuści po rundzie jesiennej Sivasspor, bo jego cena ciągle rośnie, a klub po ewentualnym dobrym występie Grosickiego na Euro 2012 będzie mógł sporo zarobić na transferze.
Źródło: Przegląd Sportowy.