- Nie utrzymałem równowagi w wyskoku przy pierwszym słupku, ktoś pchnął mnie w powietrzu i spadłem z łokciem ułożonym pod bokiem. Usłyszałem trzask... Taka sama sytuacja zdarzyła mi się już 9 lat temu - wspomina sytuację z drugiej połowy meczu z Valenciennes Damien Perquis. - To prawda, mój sezon w Sochaux jest już skończony. Wszystkie te kontuzje obrońców to jakaś niewiarygodna klątwa. W niedzielę pod względem samopoczucia było ze mną bardzo źle. W poniedziałek czuje się już lepiej, ale daleko mi do zadowolenia. Całe szczęście, że jest ze mną żona, matka i dzieci - przyznaje 27-latek.
- Ta kontuzja spadła na mnie jak grom z jasnego nieba. Rozegrałem jeden z najlepszych meczów w reprezentacji Polski i wróciłem do Francji z ogromnymi ambicjami i nadziejami... Po tych wszystkich problemach zdrowotnych, z jakimi zmagają się piłkarze naszej drużyny, nie będzie łatwo. Zespół ma jednak wartość i umiejętności, by utrzymać się w Ligue 1. Koledzy będą walczyć, nie poddadzą się - mówi Perquis, którego FC Sochaux zajmuje ostatnie miejsce w tabeli ligi francuskiej.
Sztab medyczny Les Lionceaux nie zamyka Perquisowi drzwi na EURO 2012, ale zaznacza, że stoperowi trudno będzie wrócić do formy. - Nawet jeśli lekarze wątpią w mój udział w EURO, ja wierzę, że zagram. Koledzy z reprezentacji powiedzieli mi, żebym się nie załamywał. Najważniejsze będzie odzyskanie motoryki i koordynacji łokcia. Nie wszystko jeszcze stracone. Zobaczymy - nie traci nadziei Perquis.
Oglądaj rozgrywki francuskiej Ligue 1 na Eleven Sports w Pilocie WP (link sponsorowany)