GKS Katowice do pojedynku z Szombierkami przystąpił w najsilniejszym zestawieniu. Spotkanie otwarte dla publiczności, przy sztucznym oświetleniu rozegrane zostało o 18:00. O tej samej porze za tydzień, w derbach Śląska, podopieczni Rafała Góraka zmierzą o się o ligowe punkty z Ruchem Radzionków.
Próba generalna w wykonaniu katowiczan nie wypadła najgorzej. GieKSa przez cały mecz wyraźnie przeważała, a Szombierki bez respektu dla rywala groźnie kontrowały. Sztuka ta świetnie bytomianom wychodziła zwłaszcza w pierwszej połowie spotkania, która kończyła się wysokim bramkowym remisem.
Wynik meczu otworzył w 15. minucie spotkania Jacek Kowalczyk, dobijając z najbliższej odległości piłkę odbitą przez bramkarza po strzale aktywnego w tej części gry Mateusza Kamińskiego. - Cieszy mnie to trafienie, ale najważniejsze, żebyśmy za tydzień, w meczu z Cidrami, powtórzyli wynik i zdobyli trzy punkty. Nie ważne kto wtedy trafi do siatki. Ważne jest zwycięstwo - wskazuje "Kowal".
Kapitan GKS był także bohaterem kolejnej sytuacji bramkowej w tym meczu. Tym razem niefortunnym, bo po błędzie Adriana Napierały, który w prosty sposób stracił piłkę przed własnym polem karnym, Kowalczyk na tyle niefortunnie interweniował wślizgiem w obrębie własnej "16", że sędzia wskazał na "wapno". Uderzenie Marka Kasprzyka z 11. metra co prawda zdołał odbić Witold Sabela, ale po rękach golkipera GieKSy piłka wtoczyła się do siatki.
Chwilę później kibice z Bukowej znów mogli cieszyć się z objęcia prowadzenia, bo po wątpliwym faulu na Patryku Stefańskim podyktował rzut karny dla gospodarzy. Do piłki pewnym krokiem podszedł Kamiński i silnym strzałem w lewy róg zupełnie zmylił bezradnego w tej sytuacji Edwarda Ambrosiewicza.
I to jednak nie wystarczyło GKS-owi, by jednobramkową przewagę dotrzymać chociaż do przerwy. W 41. minucie atomowym strzałem pod poprzeczkę z linii pola karnego do wyrównania doprowadził Kasprzyk, a urodę tego trafienia docenili nawet miejscowi kibice, na stojąco oklaskując strzelca.
Po przerwie w Katowicach zaczął padać rzęsisty deszcz, co znacznie utrudniło zawodnikom obu drużyn poruszanie się po murawie i swobodne rozgrywanie akcji. Lepiej w trudnych warunkach czuli się jednak gracze GKS, którzy potrzebowali dziewięciu minut gry po zmianie stron, by ponownie wyjść na prowadzenie.
Po dokładnym dograniu Mateusza Zachary z rzutu rożnego piłki na krótkim słupku dopadł Kowalczyk, szczupakiem pakując futbolówkę do siatki.
Tym razem GieKSa lepiej zareagowała na boiskowe wydarzenia i chwilę po zdobyciu trzeciej bramki, dołożyła czwarte trafienie. Kapitalnym podaniem ze środka pola Damian Chmiel obsłużył wychodzącego na czystą pozycję Denissa Rakelsa, a ten w sytuacji sam na sam posłał piłkę obok bezradnie interweniującego golkipera Szombierek.
Łotysz wypożyczony na Bukową z KGHM Zagłębia Lubin szansę na kolejne trafienie miał w minucie 73., ale po jego strzale z pola karnego piłka zatrzymała się na prawym słupku bytomskiej bramki. Szanse na ustrzelenie klasycznego hat-tricka zmarnował też Kasprzyk, po strzale którego w doliczonym czasie gry piłka zatrzymała się na słupku bramki Sabeli.
- Nie chcę oceniać tego sparingu w mediach. Mogę za to powiedzieć, że z całego okresu przygotowawczego, pod kątem sportowym, jestem zadowolony. Zawodnicy przepracowali ten czas bardzo sumiennie, ale o tym, jakie będą tego efekty zadecyduje, jak zwykle, liga - ocenia Rafał Górak, szkoleniowiec katowickiego pierwszoligowca.
GKS Katowice - Szombierki Bytom 4:2 (2:2)
1:0 - Kowalczyk 15'
1:1 - Kasprzyk (k.) 25'
2:1 - Kamiński 39'
2:2 - Kasprzyk 45'
3:2 - Kowalczyk 54'
4:2 - Rakels 66'
Skład GKS Katowice: Sabela - Kamiński, Napierała (46' Szymura), Kowalczyk (63' Farkas), Sobotka (69' Kaciczak), Zachara, Cholerzyński (46' Chmiel), Hołota, Chwalibogowski (75' Wołkowicz), Pitry (67' Kruczek), Stefański (46' Rakels).