Artur Długosz: Dla będącego w ścisłej czołówce Ruchu remis z zespołem walczącym o utrzymanie to dobry wynik?
Łukasz Janoszka: - Na pewno trzeba powiedzieć, że traktujemy to jako porażkę, bo prowadziliśmy 1:0, ta gra zaczęła się coraz lepiej układać i w tym momencie straciliśmy bramkę. Na pewno nie możemy być zadowoleni z tego rezultatu.
Przyznasz, że to było słabsze spotkanie w waszym wykonaniu?
- Tak. Na pewno trzeba powiedzieć, że nie był to wybitny mecz w naszym wykonaniu, ale tak jak już mówiłem - prowadziliśmy i mogliśmy ten mecz wygrać. Mieliśmy jeszcze swoje sytuacje. Szkoda, bo w takich meczach powinniśmy zwyciężać.
W 54. minucie wszyscy wstali, oklaskami czcili pamięć Włodzimierza Smolarka. Jakieś rozprężenie się wkradło, że akurat wtedy straciliście gola?
- Nie, myślę, że to jakiś zbieg okoliczności. Powiem szczerze, że nawet nie zwróciłem uwagi na to, że wtedy to wydarzenie było. Myślę, że to nie miało wpływu na tą straconą bramkę.
Zagłębie będzie miało problemy, żeby się utrzymać w lidze czy piłkarze tego zespołu powinni sobie poradzić?
- Nie mnie to oceniać. Wszystko w ich nogach, wszystko w ich głowach. Myślę, że ta drużyna ma określony potencjał i jeśli go wykorzysta to myślę, że powinni się utrzymać.
Postawili wam trudne warunki...
- Dokładnie tak. Zagrali bardzo agresywnie. Już w poprzednim spotkaniu z Cracovią zaprezentowali się tak samo. Sadzę, że jeżeli dalej tak będą grali, to mają duże szanse, żeby się utrzymać.
O co gra Ruch w tym sezonie? Jesteście bardzo wysoko w tabeli, ale cały czas nie wymienia się was w gronie kandydatów, którzy walczą o najwyższe cele.
- Przywykliśmy do tego, że wymienia się tylko trzy, cztery drużyny w gronie kandydatów do walki o mistrzostwo niezależnie od tego, które miejsca one zajmują. My nie mamy nic do stracenia. Chcemy zająć jak najwyższe miejsce na koniec sezonu i o to będziemy grali do końca.
Ale sami rozmawiacie ze sobą, że jest szansa powalczyć o coś, może zagrać w pucharach?
- Na pewno tak. Jest wielka szansa, żeby zagrać w pucharach. Jeśli jednak chcemy w nich wystąpić, to takie mecze, jak ten w Lubinie, musimy wygrywać. Między sobą rozmawiamy o tym, że fajnie byłoby powtórzyć to, co nie tak dawno temu osiągnęliśmy.
Jako piłkarz Ruchu możesz powiedzieć: tak gramy o mistrzostwo? Strata, nawet do lidera, nie jest duża.
- Tak, nie jest duża. Patrząc na tabelę mamy realne szanse na to, żeby grać o to mistrzostwo i myślę, że do czasu, jak będziemy mieli na to szanse, to będziemy grali o ten cel, bo dlaczego nie?
Jak to się dzieje, że takie drużyny jak Lech czy Wisła, w których pieniędzy nie brakuje, mają w tym sezonie problemy, a biedny Ruch, jest w czołówce?
- Myślę, że jesteśmy zgraną grupą ludzi, którzy mają swój określony poziom umiejętności. Mamy wspaniałą atmosferę w szatni i każdy walczy jeden za drugiego. Sądzę, że tym nadrabiamy te nasze finansowe mankamenty.
Jesteś w Chorzowie od lat. Wyobrażasz sobie, że po sezonie trener Fornalik odchodzi i przyjdzie inny szkoleniowiec? Trzeba będzie może inaczej grać, przestawić się na inny styl?
- Mam nadzieję, że działacze zrobią wszystko i zatrzymają trenera, bo widać, że wykonuje kawał dobrej roboty. Szkoda byłoby, żeby to się skończyło.