Musimy szukać miejsca w I lidze - rozmowa z Pawłem Strąkiem, pomocnikiem Zawiszy Bydgoszcz

Od kilku lat czołowe polskie kluby na potęgę zatrudniają graczy z zagranicy. Jednym z ofiar takiego trendu jest Paweł Strąk, który jeszcze niedawna był czołową postacią Wisły Kraków i Górnika Zabrze.

Adrian Dudkiewicz: Jesteś w Bydgoszczy od początku stycznia i od razu zaszła pewna zmiana w twoim życiu prywatnym?

Paweł Strąk: Jeszcze właściwie na miesiąc przed przeprowadzką żona dostała termin na rodzenie i było trochę niepewności. Miałem naprawdę mnóstwo rzeczy na głowie, jak chociażby sprawy związane ze zmianą miejsca zamieszkania. Wszystko skończyło się na szczęście pozytywnie i Bydgoszcz będę milej wspominał, gdyż właśnie mój syn Antoś przyszedł na świat w miejscowym szpitalu.

Taka rzecz od razu bardziej związała cię też z nowym miejscem zamieszkania?

- Tego po prostu nie da się wymazać jak kropkę na tablicy, gdyż w dowodzie będzie miał wpisane Bydgoszcz jako miejsce urodzenia. A jest też szansa na to, aby zbudować tutaj naprawdę mocny piłkarski klub o solidnych podstawach, co obiecał mi Radosław Osuch. Wtedy też można spokojnie funkcjonować w danym ośrodku jako zawodnik.

W najbliższą niedzielę Zawisza zmierzy się w derbowym spotkaniu z Olimpią Grudziądz. Na co musicie zwrócić szczególną uwagę?

- Choć Olimpia gra tylko o utrzymanie, to kilka zimowych wzmocnień tego zespołu musi na rywalach robić wrażenie. Obecnie mają naprawdę dobrze zbilansowaną ekipę, ale derby to derby i zapowiada się dużo walki. Taka atmosfera nie jest mi obca, gdyż już brałem udział w wielkich derbach Śląska czy w juniorskich potyczkach Wisły i Cracovii.

Czyli nie masz wielkiej tremy przed debiutem w niebiesko-czarnych barwach?

- Jak już wspomniałem, atmosfera derbowych pojedynków nie jest mi obca. Miałem już lekkie przetarcie podczas sobotniego sparingu z Bytovią Bytów, który rozegraliśmy na głównej płycie. Na trybunach było też trochę kibiców, co było dobrym przetarciem przed wznowieniem ligowych zmagań.

Co przesądziło o tym, że zdecydowałeś się na grę w Zawiszy?

- Długo się już znam z Radosławem Osuchem. Jego osoba przekonała mnie do zmiany barw klubowych. W Zawiszy mogłem już zagrać pół roku wcześniej, ale o tym zadecydowały osoby trzecie. Być może właśnie tak miało być.

Czy 370-tysięczna Bydgoszcz czymś różni się Zabrza?

- W aglomeracji śląskiej mieszka o wiele więcej ludzi. A tak poza tym to większych różnic nie zauważyłem. Obecnie właściwie na nic nie mogę narzekać, mamy razem z żoną komfortowe warunki mieszkaniowe. Dlatego nie pozostaje nic innego, jak tylko skupić się na piłce.

A co dokładnie wiedziałeś o Zawiszy przed podpisaniem kontraktu?

- Tak jak wcześniej wspomniałem, znałem się z obecnym właścicielem klubu. Przez ostatnich kilka miesięcy uważnie analizowałem to, co dzieje się w Bydgoszczy. Nie tylko wyniki sportowe, ale również organizacyjne. Ostatecznie doszło do podpisania umowy.

Ostatnio w T-Mobile Ekstraklasie gra naprawdę sporo obcokrajowców i przez nich Polacy nie mogą znaleźć sobie miejsca w podstawowych składach swoich drużyn. To dobry trend dla polskiej piłki?

- Właśnie przez różne takie działania później dobrzy polscy zawodnicy muszą sobie szukać miejsca w I lidze. Jest też druga strona medalu, bo ta klasa rozgrywkowa stała się naprawdę bardzo ciekawa. Poziom się też podnosi, co widziałem w niektórych spotkaniach. Większość graczy kilka lat temu grała jednak z powodzeniem na boiskach T-Mobile Ekstraklasy.

Chcesz zostać w Bydgoszczy po ewentualnym wywalczeniu awansu w maju tego roku?

- Do tego jeszcze daleka droga i jeszcze się nad tym nie zastanawiałem. Jeśli osiągniemy wkrótce zamierzony cel, to chciałbym potem mieć podobny ból głowy.

Źródło artykułu: