Bojowe nastroje w Kolejarzu Stróże

Po niespodziewanej porażce z KS Polkowice, jesienny król spotkań wyjazdowych, chce zmazać plamę oraz odbudować serię zwycięstw na boisku przeciwnika. Ogromną determinację do tego prezentują zarówno zawodnicy, jak i sztab szkoleniowy drużyny ze Stróż. W przedmeczowych wypowiedziach, nikt nie dopuszcza innej możliwości niż wywiezienie z Łęcznej trzech punktów.

Piotr Wiśniewicz
Piotr Wiśniewicz

Przed wyjazdowym spotkaniem z Bogdanką Łęczna, w szeregach Kolejarza Stróże panuje bojowa atmosfera. W drużynie z Małopolski apetyt na wygraną, a zarazem powrót do świetnej dyspozycji na wyjazdach jest bardzo duży. - Na pewno jedziemy po trzy punkty, zresztą jak w każdym meczu. Będziemy mierzyć się z drużyną o porównywalnym poziomie sportowym i mającą w składzie podobnej klasy zawodników. Bogdanka Łęczna zajmuje również zbliżone miejsce w ligowej tabeli. Przeciwnik jest zatem jak najbardziej w naszym zasięgu - wyjaśnił Przemysław Cecherz.

Porażka z KS Polkowice w poprzedniej kolejce, nie pozostawiła po sobie negatywnych emocji zbyt długo. Jak zapewnia szkoleniowiec, strata ligowych punktów odeszła już w niepamięć. - Odpowiednie wnioski zostały już wyciągnięte, zawsze trzeba dokonywać analizy i szukać pozytywnych rozwiązań na przyszłość. Na pewno nie mam pretensji do zawodników o przegrane spotkanie w Polkowicach. Gra w naszym wykonaniu wyglądała dobrze, stwarzaliśmy sobie sytuacje, ale czegoś do zwycięstwa zabrakło. Nie było to jednak złe spotkanie, a porażki w sporcie się zdarzają - zakończył trener.

W podobnym tonie wypowiada się również Marcin Stefanik. Pomocnik Kolejarza, który w Stróżach spędza już czwarty sezon, z optymizmem mówi o szansach swojej drużyny. - Oczywiście będziemy walczyli o zwycięstwo, zresztą nigdy z innym nastawieniem nie wychodzimy na boisko. Chcemy odbić się po ostatniej porażce, wygrać na trudnym terenie w Łęcznej i nie stracić kontaktu punktowego z czołówką. Nie wiem jeszcze jakie dokładnie zadania zostaną mi przydzielone na ten mecz, ale na pewno dam z siebie wszystko, aby pomóc drużynie - zapewnił wychowanek Igloopolu Dębica.

Pierwszy raz po kilkutygodniowej przerwie spowodowanej kontuzją, na mecz z drużyną pojechał Dawid Szufryn. Urodzony w Nowym Sączu obrońca, doznał urazu w trakcie obozu przygotowawczego i jest coraz bliżej powrotu na boisko. - Nie jestem na sto procent gotowy do gry. Z każdym treningiem jest coraz lepiej, ale potrzebuje jeszcze około dwóch tygodni, aby powrócić do optymalnej dyspozycji. Wolę poczekać nieco dłużej, niż zbyt wcześnie zacząć grać - wyjaśnił 26-letni zawodnik.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×