Araszkiewicz bez sentymentów o Sandecji: W niedzielę to będzie wróg numer jeden

Kilka lat temu Jarosław Araszkiewicz był trenerem Sandecji i wywalczył z tym klubem awans do II ligi. W niedzielę - już jako opiekun Warty - stanie po przeciwnej stronie barykady i zapewnia, że sentymentów nie będzie.

- Na dzień dzisiejszy jestem szkoleniowcem zielonych i zrobię wszystko, by wygrał właśnie ten zespół. Miło powspominać przeszłość i niezłe wyniki, jakie osiągnąłem w Nowym Sączu. Jednak w niedzielę Sandecja będzie dla mnie wrogiem numer jeden - przyznał "Araś".

Trener Warty nie ukrywa, że ostatni występ przeciwko Piastowi Gliwice był bardzo daleki od ideału. Teraz od swoich podopiecznych oczekuje dużej poprawy. - Może to zabrzmi śmiesznie, ale spytałem moich zawodników czy oglądali film pt. "Stalingrad". Tam jeden trzymał karabin, a drugi amunicję. U nas musi być tak samo. Moi podopieczni wiedzą, co trzeba zrobić, żeby trzy punkty zostały w Poznaniu. Jeśli podejdą do meczu "lajtowo", to będzie bardzo ciężko. Murawa nie daje wielkich możliwości do gry, dlatego trzeba zaskoczyć rywala agresją.

W porównaniu do meczu z Piastem, w składzie Warty zajdą spore zmiany. Mowa tu przede wszystkim o defensywie. Jako stoperzy znów zagrają Krzysztof Sobieraj i Łukasz Jasiński, których brakowało w Gliwicach. - W tamtym spotkaniu nieco się sparzyłem. Będąc bogatszym o doświadczenia, na pewno zestawiłbym linię obrony inaczej. Każdy przecież uczy się na błędach - dodał Jarosław Araszkiewicz.

Opiekun zielonych ma bardzo duże pole manewru jeśli chodzi o dobór podstawowej jedenastki. Nie brakuje mu też wątpliwości. - Obecnie mam szesnastu kandydatów do pierwszego składu. Przez ostatni tydzień obserwowałem ogromne wahania formy w zespole. W zasadzie każdego dnia wyjściowe zestawienie mogłoby być inne. Jestem skłonny dać szansę wszystkim, lecz oni też muszą pokazać pozytywny impuls - zakończył.

Komentarze (0)