Trener częstochowskiego zespołu, Robert Olbiński zapowiedział bowiem, że klub skorzysta z wciąż trwającego okienka transferowego i w przyszłym tygodniu przyglądać się będzie dwójce zawodników. Jak na razie wszystko owiane jest jednak tajemnicą i opiekun czerwono-niebieskich nie chce ujawniać konkretnych nazwisk. - Będziemy sprawdzali zawodników. Na pewno brakuje nam takiego gracza, jakiego mieliśmy jeszcze kilka tygodni temu. Mogę powiedzieć, że w Częstochowie zjawi się jeden zawodnik, we wtorek prawdopodobnie oglądać będziemy kolejnego i będzie to napastnik. Nie ukrywam, że brakuje nam napastnika takiego z prawdziwego zdarzenia, zobaczymy, jak to się wszystko ułoży. Tej drużynie potrzebny jest gracz z zewnątrz, który wstrząsnąłby tym zespołem - mówi szkoleniowiec.
W kadrze częstochowskiego zespołu obecnie znajduje się trzech napastników: Damian Sołtysik, Przemysław Korytkowski oraz Mateusz Zachara. Od dłuższego czasu dyspozycja dwóch pierwszych pozostawia wiele do życzenia, w związku z czym w ostatnich meczach na "szpicy" z konieczności występował nominalny pomocnik, Bartosz Gliński. Najbardziej korzystne wrażenie po swojej grze pozostawia natomiast Zachara, który w zeszłym sezonie przebojem wdarł się do podstawowego składu. 18-letni zawodnik to nadzieja częstochowskiego klubu. Trener Robert Olbiński nad młodym zawodnikiem rozpościera jednak parasol ochronny. - Mateusz ma dopiero 18 lat. Cały czas się rozwija i robi postępy. Myślę, że Raków będzie miał niedługo z niego pociechę. Trzeba go jednak powoli wprowadzać do gry, na razie jest zawodnikiem wchodzącym. Prawda jest taka, że ten zawodnik sam meczu nie wygra - dodaje.
Wielu kibiców uważa, że katastrofalny początek sezonu w wykonaniu Rakowa ma głębsze podłoże. Zdaniem wielu fachowców, swoje piętno na postawie częstochowskiej ekipy pozostawiło ostatnie spotkanie minionego sezonu w Nowej Soli, gdzie podopieczni Roberta Olbińskiego pogrzebali szansę na awans na zaplecze Ekstraklasy. - Gdzieś to siedzi w głowie zawodników. Wiara w zdobywanie punktów jest minimalna, zresztą, kto obserwuje zawodników to widzi. Potrzebny jest taki pozytywny bodziec - kończy trener.