Przed meczem nastroje w Zawiszy były bojowe. Zawodnicy wiedzieli, że muszą wreszcie wygrać, by nieco uspokoić swoją sytuację. Rzeczywistość okazała się jednak inna i bydgoszczanie wrócili z niczym. - Na pewno chcieliśmy wywieźć stamtąd co najmniej jeden punkt. Co ciekawe, byliśmy lepsi w przekroju całego pojedynku, a jednak nic nie udało się wywalczyć. Bardzo nam z tego powodu przykro, bo przecież potrzebujemy teraz jak najwięcej oczek. Gdybyśmy wykorzystali w sobotę jedną z pierwszych świetnych okazji, to na pewno byśmy wygrali to spotkanie. Niestety, to nam się nie udało. Na szczęście rywale do awansu też pogubili punkty i nie odskoczyli nam za bardzo. Jeszcze dużo meczów przed nami - powiedział Vladimir Kukol w rozmowie ze SportoweFakty.pl.
W ostatnim czasie nowy nabytek Zawiszy leczył kontuzję i nie mógł wesprzeć swojej drużyny w trzech pierwszych wiosennych starciach. Jak obecnie wygląda stan zdrowia pomocnika bydgoskiego zespołu? - Czuję się już dobrze, ze zdrowiem nie ma już u mnie problemu. Mam nadzieję, że swoją grą pomogę drużynie najbardziej, jak tylko się da.
Przed bydgoszczanami potyczka ze słabo spisującym się wiosną Kolejarzem Stróże, który jednak o wiele lepiej radzi sobie na wyjazdach, niż u siebie. Jeśli Zawisza chce walczyć o awans do najwyższej klasy rozgrywkowej, ten mecz po prostu musi wygrać. - Zawsze trzeba grać o zwycięstwo. Ale to nie będzie takie łatwe, jak niektórzy sobie wyobrażają. Kolejarz ma naprawdę dobrą drużynę. Znam kilku chłopaków jeszcze z czasów mojej gry w Sandecji Nowy Sącz. Grają bardzo skutecznie i są groźni. My jednak musimy się na to spotkanie dobrze przygotować i dążyć do wyznaczonego celu.