Trudno szukać optymizmu w szatni Polonia Bytom po porażce w Grudziądzu. Śląska drużyna stanęła w starciu z Olimpią przed szansą wydostania się ze strefy spadkowej. Porażka jeszcze bardziej pogrążyła niebiesko-czerwonych w pierwszoligowym marazmie. Zamiast punktu przewagi nad grudziądzanami podopieczni Dariusza Fornalaka mają do beniaminka pięć punktów straty.
- Nasza sytuacja nie jest tragiczna, bo wciąż mamy matematyczne szanse na uratowanie się przed spadkiem. Będziemy walczyć do końca - zapewnia Kamil Białkowski, młody pomocnik bytomian. Wychowanek Hutnik Kraków pojawił się na boisku w drugiej połowie feralnego starcia i zaliczył asystę przy trafieniu Jeana Paulisty. - Trudno się wchodzi na boisko mając trzy bramki "w plecy". Robiłem co mogłem, ale udało się pomóc przy zdobyciu tylko jednej bramki. To było za mało - bezradnie rozkłada ręce 20-letni zawodnik.
- My ciągle wierzymy, że uda nam się utrzymać. Mam nadzieję, że wszyscy weźmiemy się w garść i takie bramki, jak w meczu z Olimpią już nam się nie powtórzą. Nie wolno tracić takich bramek na tym szczeblu rozgrywek, bo wtedy zazwyczaj przegrywa się mecz i my boleśnie się o tym przekonaliśmy - przyznaje młody gracz drużyny z Olimpijskiej.
Obok dziurawej defensywy słabo spisała się też linia ataku Polonii. Z pojedynku z beniaminkiem bytomska drużyna miała kilka dobrych okazji na kolejne trafienia, ale w kulminacyjnych momentach akcji fatalnie pudłowała. - Bolą bardzo te zmarnowane sytuacje. Ja sam do asysty mogłem dołożyć bramkę, ale przeszarżowałem w tej sytuacji i musiałem obejść się smakiem. Gdybyśmy strzelili wszystko co powinniśmy, to mecz zakończyłby się wynikiem 4:3 i dziś nie byłoby mowy o tym, że Polonia zmierza do II ligi - przekonuje Białkowski.
Uzdolniony pomocnik śląskiej drużyny z optymizmem patrzy na pojedynki z Ruchem Radzionków i Flotą Świnoujście. - Trzy wyjazdy z rzędu to nigdy nie jest sytuacja komfortowa, ale my nie możemy patrzeć z kim i gdzie gramy. W derbach z Ruchem będziemy mogli czuć się jak u siebie, bo od naszego stadionu to rzut beretem. Na jesień chłopaki u siebie z Radzionkowem przegrali i musimy wziąć rewanż za tamtą porażkę - wskazuje młody wilczek Polonii.
- O wyjeździe do Świnoujścia będziemy myśleć później. Będzie to na pewno dla nas trudny wyjazd pod względem psychicznym, bo czeka nas kilkanaście godzin spędzonych w autokarze, a potem musimy wybiec na boisko i znów walczyć o punkty. Najważniejsze jest to, żebyśmy jechali na mecz z Flotą uskrzydleni zwycięstwem nad Ruchem. Jeśli tak się stanie, szanse na zdobycie sześciu punktów w dwóch meczach naprawdę będą duże - zapowiada młody talent niebiesko-czerwonych.