O ofensywie Legii stanowi wielu piłkarzy. Nic więc dziwnego, że młody podopieczny trenera Radosława Mroczkowskiego miał problem z odpowiedzią na pytanie, który z zawodników będzie w sobotę największym zagrożeniem dla łódzkiej defensywy. - Radović, Ljuboja i Wolski to bardzo dobrzy zawodnicy pod względem technicznym. Tak samo Żyro, chociaż słyszałem, że w meczu z nami nie zagra, bo przydarzyła mu się kontuzja. Myślę, że na każdego z nich trzeba uważać. Ciężko wybrać najgroźniejszego z nich - stwierdził obrońca Widzewa, Jakub Bartkowski.
Piłkarzowi klubu z alei Piłsudskiego bardzo zależy na pokrzyżowanie mistrzowskich planów Legii. W tym celu Bartkowski motywuje się przed sobotnim meczem... oglądając archiwalne mecze z warszawskim zespołem wygrane przez Widzew. - Ostatnio oglądałem w internecie spotkanie, które Widzew wygrał z Legią 3:2. Wówczas dwie bramki zdobył Zając, a jedną Gęsior. Jak przypominam sobie ten mecz, to było to pierwsze spotkanie, które pamiętam, gdzie Widzew odnosił zwycięstwo. Pamiętam, jaka była radość w rodzinie po bramce Gęsiora. Zdaje się, że po tym meczu Legia straciła szanse na mistrzostwo Polski. Miejmy nadzieję, że w tym sezonie przyczynimy się do tego, że Legia straci punkty i będzie mieć utrudnione zdobycie tytułu - powiedział zawodnik czerwono-biało-czerwonych.
Przed Widzewem stoi trudne zadanie pokonania lidera T-Mobile Ekstraklasy. Czerwono-biało-czerwoni nie wygrali meczu w lidze od czterech kolejek. Mimo to, obrońca Widzewa, podobnie jak jego trener, podchodzi do meczu z wielką nadzieją na zwycięstwo. Piłkarz łodzian zapowiada walkę o każdy metr boiska.- Wiemy, że czeka nas ciężkie starcie i musimy nastawić się na walkę od pierwszej do ostatniej minuty. Jak damy z siebie wszystko, to damy radę powalczyć z Legią. Nie ma co się tutaj kogokolwiek bać. Na mecz trzeba wyjść z respektem do rywala, ale bez strachu grać normalną piłkę - zakończył Bartkowski.