Nowa gwiazda Podbeskidzia jak błyskawica

Bezsprzecznie najlepszym zawodnikiem sobotniego starcia pomiędzy Podbeskidziem a Śląskiem był ofensywny pomocnik gospodarzy, Sylwester Patejuk. 29-letni piłkarz z niedużym stażem w futbolu na wysokim poziomie robi furorę na boiskach ekstraklasy. W sobotę był nie do zatrzymania dla obrońców, bądź co bądź wicelidera tabeli. W jednej akcji minął trzech defensorów Śląska niczym tyczki w slalomie!

Po sobotnim spotkaniu z całą pewnością można powiedzieć, że najlepszym zawodnikiem Podbeskidzia jest w tej chwili ten, który z wielką piłką ma do czynienia od niedawna. To właśnie Sylwester Patejuk urasta do gwiazdy bielskiej drużyny, a swoją grą wzbudza zachwyt wielu fachowców. Mecz ze Śląskiem nie był pierwszym w wykonaniu Patejuka w tym sezonie, w którym pokazuje znakomite umiejętności: przyspieszenie, drybling, mocny strzał, a co najważniejsze - pewność w grze. Nie dziwi więc fakt, że to właśnie 29-latka trener Robert Kasperczyk zabrał na pomeczową konferencję prasową.

Jak sobotni remis ze Śląskiem ocenił piłkarz Podbeskidzia i najlepszy zawodnik tego spotkania? - Wiedzieliśmy, że nie będzie łatwo, że drużyna Śląska w ostatnich meczach poprawiła grę. My mieliśmy swoje okazje, przeprowadzaliśmy ładne akcje. Choćby ta sytuacja Malinowskiego. Mogliśmy strzelić bramkę z akcji. Szkoda, że gol nie wpadł. Fajnie jednak, że mamy te stałe fragmenty i możemy je wykorzystywać. Aczkolwiek szkoda też, że nie przypilnowaliśmy zawodników Śląska, na co byliśmy przed meczem uczulani - przyznał Patejuk.

Piłkarz odpiera zarzuty, iż Górale nie stworzyli sobie wielu klarownych sytuacji w meczu ze Śląskiem; gol jaki zdobyli padł ze stałego fragmentu gry - zresztą wykonywanego właśnie przez Patejuka, który celnie dograł na głowę Roberta Demjana. - Jeszcze mniej okazji było ze strony Śląska. Graliśmy w końcu z wiceliderem. Podeszliśmy do przeciwnika z szacunkiem, zaangażowaniem. Staraliśmy się kreować sytuacje, prowadziliśmy grę na połowie przeciwnika. Boisko oczywiście utrudniało taką fajną, kombinacyjną grę - dodał ofensywny pomocnik.

Podbeskidzie w pierwszym swoim sezonie w ekstraklasie zaskakująco lepiej radzi sobie z zespołami z czołówki tabeli. Potrafiło wygrać już z Wisłą w Krakowie czy Legią w Warszawie. W meczach ze Śląskiem jeśli przegrywało to po walce, i to minimalnie jedną bramką. Patejuk przeciwko mocnym zespołom za każdym razem wykazuje się niezwykłą aktywnością na boisku. - Śląsk w tym meczu nie zachwycił swoją grę. Może zabrzmi to mało skromnie, ale po raz kolejny swoją grą pokazaliśmy, że to my jesteśmy tą drużyną, która pozbawia silnych przeciwników atutów, wybija ich z rytmu. Fajnie analizujemy to jak grają. Sztab szkoleniowy oczywiście przygotowuje nam instrukcje. Jesteśmy w stanie wyeliminować zagrożenie, aczkolwiek w tym spotkaniu nie udało się ustrzec błędu przy stałym fragmencie gry - analizował piłkarz.

Sylwester Patejuk zrobił ogromny postęp w grze
Sylwester Patejuk zrobił ogromny postęp w grze

Patejuk sprawiał w sobotę obrońcom Śląska wiele kłopotów. Największy aplauz wzbudził indywidualną akcją z 33 minuty, gdy po 30-metrowym rajdzie, w trakcie którego minął trzech rywali jak tyczki w slalomie, dograł do Demjana. Ten odegrał z powrotem do Patejuka, którego strzał o centymetry minął lewy słupek bramki Mariana Kelemena. - Miałem swoją sytuację w pierwszej połowie, gdzie piłka niewiele przeszła obok bramki. Myślę, że jakby szła w światło bramki to golkiper Śląska nie miałby wiele do powiedzenia. W przekroju całego spotkania ten remis jest chyba sprawiedliwy. Trzeba się z niego cieszyć zwłaszcza kiedy się przegrywa - przekonywał piłkarz, który jeszcze kilka razy zagroził bramce Śląska, a na boisku wszędzie było go pełno.

W niektórych momentach Patejuk decydował się nieco na siłę samemu kończyć akcje, o co mogli mieć do niego pretensje partnerzy. - Chyba nie mieli. Taki jest mój sposób grania i tak się dzisiaj gra. Niekiedy o wyniku meczu przesądzają indywidualne akcje, ktoś musi wziąć ciężar gry na siebie. Ja zawsze staram się to robić. Jak nie ja to Sebastian Ziajka, Piotrek Malinowski - oni też preferują taką grę. Nawet Robert Demjan, który choć nie ma takiej szybkości to potrafi wygrywać indywidualne pojedynki. Taka jest dzisiejsza piłka. Długą piłką czasem nie da się przejść pod pole przeciwnika i trzeba wziąć to na siebie. Myślę, że koledzy chyba nie powinni mi nic dzisiaj zarzucać, bo te rajdy mi wychodziły po prostu. Napędzałem ataki zespołu - mówił pomocnik Górali.

Patejuk mógł być w pełni zadowolony ze swojej gry, choć nie strzelił bramki. Za to już kolejny raz w tym sezonie asystował przy golu swojego kolegi. - Ciężko mi to ocenić. Nie wiem czy będę na tyle obiektywny, aby oceniać swoją grę. Natomiast są wybitni specjaliści, którzy się tym zajmują i będą wystawiać jakieś tam oceny. Ja sam mogę powiedzieć, że jestem zadowolony ze swojej gry. Może szkoda trochę, że było mało konkretnych strzałów, które by stwarzały duże zagrożenie, wykończonych akcji dokładniejszym podaniem - przyznał Patejuk w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl.

Patejuk zagrał znakomity mecz, a jego grę oglądał m.in. selekcjoner reprezentacji Polski, Franciszek Smuda, obecny na trybunach stadionu w Bielsku-Białej. Piłkarz Podbeskidzia dopiero w tej drużynie rozpoczął swoją przygodę z wielką piłką, wcześniej bowiem grał w takich zespołach jak... Nida Pińczów, Korona Góra Kalwaria czy Perła Złotokłos. Choć ma już 29-lat, to przecież wielka kariera cały czas przed nim, a spekulacje o zainteresowaniu ze strony Jagiellonii Białystok czy Legii Warszawa jesienią ubiegłego roku pokazują jak duży postęp poczynił ten zawodnik. Patejukowi kończy się kontrakt po tym sezonie. Zapytany o swoją przyszłość, tylko krótko uciął rozmowę. - To jest w dalszym ciągu temat otwarty. Nadal jeszcze nie ma żadnych konkretów, a więc nie będę się w tej kwestii wypowiadał - zakończył.

Źródło artykułu: